Żyjemy w pędzie, na głowie mamy milion spraw. Każdy z nas. Przecież trzeba zakupy zrobić, obiad ugotować, posprzątać, pranie wstawić, na wiadomości odpisać, post jakiś na blogu napisać. Do tego wypadałoby coś uszyć od czasu do czasu, z dzieckiem na spacer wyjść. Do banku wyskoczyć opłaty zrobić, pozmywać po obiedzie. Każdy to zna. Taka codzienność. Dlatego tak strasznie doceniam chwile, kiedy siedzimy z Kubą i wiem, że nie muszę nic.
Lubię, kiedy moja mama ma pierwszą zmianę w pracy. Wstajemy wtedy z Kubą i w piżamach lecimy do kuchni. On w międzyczasie przynosi huśtawkę i domaga się powieszenia jej w futrynie. Podczas, gdy Kuba zadowolony buja się, ja włączam radio i zaczynam robić śniadanie. To nie tak, że każde z nas robi swoje. Rozmawiamy ze sobą cały czas, Kuba głośno się śmieje, próbuje kopnąć mnie nogami. Po śniadaniu zmywam, Kuba w tym czasie je jeszcze jabłuszko, lub banana. Potem wyciąga odkurzacz, kiedy ja ścieram kurze i sprzątamy.
Lubię ten czas kiedy ubieramy się na dwór. Kuba przynosi wszystko co potrzebne. Po kolei buty, kurtki, szaliki. Widzę jak wiele już wie i jaki jest mądry. Przynosi nawet moją torebkę i domaga się, bym ją ubrała. Moim zadaniem jest tylko nałożenie nam tych wszystkich rzeczy. A tylko spróbowałabym o czymś zapomnieć! Przy Kubie nie ma na to szans.
Lubię z nim spacerować, bez wózka. Nieważne, czy idziemy za rękę, czy osobno, czy też delikatnie trzymam go za kaptur kurtki. Lubię to, że gdy powiem mu dokąd idziemy- zna już kierunek. Lubię tą radość, kiedy mijamy Biedronkę (to dla Kuby ulubiony sklep i ulubione logo). Lubię być na placu zabaw.
Lubię jego postępy, jestem z nich dumna. Lubię to, że możemy się już spokojnie komunikować, to, że się rozumiemy. Czasami bez słów. Lubię to, jak wiele rzeczy potrafi już Kuba i to, że nauczyłam go tego sama, niekiedy z pomocą dziadków (moich rodziców). Lubię to, że wypowiada co raz więcej słów i zna ich znaczenie.
Lubię jak tańczy, co ostatnio robi co raz częściej, a jego ulubionym podkładem są “Kaczuszki”. Lubię jak śpiewa sobie pod nosem, jeszcze bardziej, kiedy śpiewa “dzy dzy dzy” (smerfowa piosenka, pod melodię Jingle Bells). Lubię słyszeć “ciau” (chciał), “zioł” (wziął), “cieść” (cześć), “busi” lub “buś” (buzi), czy “da!” (daj). Lubię też “tito ti” (Lipton Tea, moja mama ma koszulkę z logo herbaty, którą Kuba niezmiennie od wielu miesięcy uwielbia). Najbardziej lubię jednak słyszeć” mami” lub “mama”. Niestety Kuba wypowiada te słowa rzadko, zazwyczaj jak coś chce. Ale dobre i to.
Lubię kiedy późnym popołudniem siedzimy na podłodze i jemy popcorn, lub frytki. Tak, Kuba je frytki, je popcorn. Lubi bardzo. Lubię, gdy przychodzi do mnie, by się przytulić. Jeszcze bardziej lubię, gdy przychodzi, mówi “buś”, po czym całuje mnie w usta lub w policzek. Po kilka razy, czasem po kilakanaście. Następnie siada mi na kolana i rozmawia.
Lubię ganiać się z nim na czworaka po całym domu. Nieważne, że cholernie bolą mnie przy tym kolana. Gonię go i widzę, ile ma przy tym frajdy. Lubię bujać go na nodze, chociaż po kilku podniesieniach bolą mnie ramiona i stopy. Lubię budować z nim wieżę z Duplo, często tworząc wyżsżą od niego. Nieważne, że dosłownie po kilku sekundach całość leży w częściach na podłodze. Lubię dopasowywać z nim drewniane puzzle. Lubię, kiedy rysujemy na rozłożonej na podłodze ogromnej kartce.
Lubię mówić mu, że czegoś nie wolno. Lubię, kiedy mnie denerwuje swoim histerycznym zachowaniem, gdy coś nie idzie po jego myśli, lub gdy nie chcę zrobić tego, co sobie wymyślił. Lubię jak ciągnie mnie za włosy.
Lubię, kiedy moja mama wraca z pracy z drugiej zmiany, a nie śpiacy jeszcze Kuba biega z radości po całym pokoju. Następnie idzie do łazienki i podaje jej wszystkie ubrania do przebrania. Z dumą zanosi jej buty w odpowiednie miejsce. Próbuje pomóc ściągnąć kurtkę i szal. Oczywiście wszystko to z pełną radości i zarazem poważną miną.
Lubię, kiedy siedzimy po kąpieli na łóżku i oglądamy książki. Widzę wtedy, jak bardzo Kuba się rozwija. Z każdym dniem dostrzega w książkach coś innego. Widzę, jaki jest dumny. Widzę ta radość w jego oczach. Zwraca uwagę na szczegóły, które mi mijają w oczach.
Lubię te chwile przed snem, kiedy światło jest już zgaszone, a Kuba zaczyna się wygłupiać. Zadowolony przykrywa kołdrą nóżki, a po chwili je odkrywa. Potem zarzuca sobie kołdrę na głowę i każe mi siebie szukać. Lubię jak tak się kręci na łóżku wtulając się we mnie. Lubię, gdy dotyka wtedy mojej twarzy i patrzy mi w oczy zanim zaśnie.
Lubię patrzeć na niego, kiedy śpi. Nie ma nic piękniejszego. Robię to codziennie, czasem bardzo długo.
Lubię być zmęczona, czasem wykończona. Lubię ten wewnętrzny spokój. Lubię, kiedy uszyję coś dla Kuby, a on z usmiechem ogląda, po czym próbuje daną rzecz założyć. Sowia pościel sprawia mu przyjemność każdego wieczoru po dziś dzień. A wąsatymi jaśkami bawi się za każdym razem, gdy znajdzie się na łóżku. Strasznie miłe, strasznie motywujące.
Lubię, kiedy obudzi się w nocy, przypełznie do mnie ze swojej strony łóżka, by się przytulić. Zanim się położę widzę, jak jego małe rączki szukają mnie na łóżku. Nic mnie tak nie rozczula.
Lubię być mamą, mimo, że jeszcze jakiś czas temu nie widziałam siebie w tej roli. Nawet nie chciałam widzieć. Zaklinałam sie, że matką nigdy nie zostanę. A teraz? Jestem mamą cudownego chłopca, który dostarcza mi wielu powodów do zmartwień, ale jeszcze więcej powodów do ogromnej radości. Nie pamiętam już czasu z przed jego narodzin. Wydaje mi się, jakby był ze mną zawsze.
Lubię ten wewnętrzny spokój. Lubię nie myśleć o tym, że coś muszę. Lubię nie musieć nic.
A Ty Mamo? Co lubisz najbardziej?
Chciałam napisać komentarz o tym, że czytając ten post wyobrażałam Was sobie robiących te rzeczy i uśmiechałam się wewnętrznie. Napiszę jednak też o tym, że Twoje wspólne zdjęcie z Kubą podczas czytania książek jest przerażające, mimo, że widać tam właściwie tylko Twoją rękę i dekold… Jesteś strasznie chuda. Mogę spytać ile obecnie ważysz? Ostatnio było 42,5 kg, więc aż strach myśleć, co jest teraz, bo widać, że schudłaś. Oczywiście nie zamierzam Ci tu robić wyrzutów, ani wagi nie zazdroszczę, bo sama pisałaś na czyimś blogu w komentarzu, że to ogromny problem z ubraniami. Z drugiej strony nie dziwię się, że tak chudniesz. Gdybym ja była samotną mamę, to mimo całej miłości do dziecka, pewnie bym osiwiała, albo co gorsza wysiwiała.
Cholera, się rozpisałam. A miałam Ci tylko napisać, że chuda jesteś.
Dobranoc.
“pewnie bym osiwiała, albo co gorsza wysiwiała.”- Rozumiem, że miało być “wyłysiała”? :)
Ja tez uwielbiam te proste czynności, które mimo wszystko dają nam tyle radości. Czasem jestem zmęczona, podenerwowana, czasem plączę, ale wtedy córka przychodzi i pyta ” co jest mamusiu?Zuzia przytuli..” Sama jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie , że będę mamą, a teraz wiem, że to jest najpiękniejszy dar jaki możemy mieć :)
Jaka słodka córeczka!
Ja również kiedyś nie wyobrażałam sobie siebie w roli matki. Zawsze mówiłam, że nie będę miała dzieci bo ich po prostu nie lubiłam, a teraz co? mam dwójkę cudownych smyków, których nie zamieniłabym na żadne skarby świata : )
U mnie to “nie lubiłam” to tak mega delikatnie powiedziane! :D
śmiechałam się jak to czytałam,sama do siebie :D
Jeszcze się nasłuchasz “Mamoooooo” i będziesz miała dosyć ;) Także się rozkoszuj ;)
Ja też lubię dy moje dzieci tak słodko śpią,odzinami się apić można. Takie spokojne, bezbronne..szczęśliwe. Wtedy czuję,że to co robie jest dobre. Każdy uśmiech ,każda lza,nawet krzyk moich dzieci-uczą mnie czegoś innego.
Jak ja piszę O.o wywale chyba tą klawiature :D
też mam taką wredną klawiaturę, że jak nie sprawdzę to cuda wychodzą:)
hahaha
Ja również uwielbiam być mamą chociaż czasem ręce opadają i zęby ze złości zaciskam ale warto choćby dla jednego uśmiechu mojego synka:) Zdarza mi się zatęsknić za czasami przed dzieckiem ale to trwa tylko chwilę bo jak tu żyć bez tych małych rączek, mokrych buziaków i przytulania.
Ja tęsknię tylko czasem za czasami, kiedy Kuba był taki zupełnie maluśki… Grzeczny… Tylko jadł, spał, jadł, kupka, spał… :D
ja jak tylko zaczelam byc opiekunka, pragnelam miec swoje dziecko, tylko odpowiedzniego kandydata na ojaca nie bylo…
az w koncy mnie znalazl i jest Nastusia :)
lubie jej usmiech, jak pomaga mi gotowac czy piec mimo ze potem mam wiecej sprzatania
lubie patrzec ja spi jest wtedy taka slodzidka
lista jest dluga a wiec w skrocie lubie tak jak Ty byc mama :)
Fajna praca opiekunki? :)
ja również uwielbiam wiele rzeczy co Wy robicie:) u nas Kajka też uwielbia Biedronkę i zawsze mówiła chodź do biebronki a teraz już ładnie Biedronki. Fajnie tak spędzać czas z dziećmi
Bardzo fajnie! :)
Ps. No Biedronki to chyba nic nie jest w stanie przebić. :) Kuba aż się trzęsie oglądając reklamę w tv.
Mój Kubuś też uwielbia Biedronę, “Mamusiuuuu Bibaaaaaaaaaaaaaaaa!”
Ja uwielbiam wszystko co związane z Filipem;) Fakt, że czasem padam na twarz i się wkurza na cały świat (głównie na męża;), ale na Filipa nigdy;)
A czasy sprzed Filipa?? Pamiętam, ale są tak odległe, że wydaje mi się jakby mnie nie dotyczyły;)
Zgadzam się w 100% z ostatnim zdaniem! :)