Kiedyś, nie wiedzieć czemu byłam przeciwniczką kominów. Nie widziałam w nich nic nie zwykłego, czym tak zachwycali się inni. I tkwiłam w tej niewiedzy do momentu, w którym nie postanowiłam uszyć pierwszego kominu dla Kuby. Teraz mamy ich siedem. Właśnie trafił do na ósmy, inny niż pozostałe. Co go wyróżnia?
Przede wszystkim fakt, że wykonany jest z przyjemnego materiału minky, na którym ja nie pracuję. Tkanina milutka, taka do kochania i przytulania. Skąd takie cudeńko? Znajdziecie jest na fan page’u DOMILAND, gdzie oprócz kominków, są też czapki, opaski, poduszki i inne gadżety, na których naprawdę warto zawiesić oko. A wszystko to robione rękoma zdolnej mamy! :)
Zostawiam Was więc ze zdjęciami! :)
I oczywiście z wielką przyjemnością zapraszam na stronę Domiland.
My mamy kominy babcinej roboty :) takie na drutach robione, cieńsze i cieplejsze, ale sprawdzaja sie super bo nic nie wystaje i nigdzie nie zawiewa ;)
Mariola K
Mnie akurat nie podobają się takie babcine, ale wiadomo, każdy lubi co innego! ;)
Ja od chyba roku mam kawał pomarańczowego minky.. miałam uszyć z tego kocyk i poszewkę na poduszkę, ale ponieważ do maszyny podchodzę jak do wystraszonego jeża, to materiał nadal leży .. Mam masę pomysłów, na czapki, spodnie, sukieneczki, .. tylko szyć nie umiem.
Aaaaaaaa, tyle piękności można by z niego zrobić! :D
A my się czaimy na kominy jak Czajkowski :D
Mogę uszyć!
Ooo fajny taki komin z miłym i przyjemnym materiałem ;))!!
A jaki cieplutki! :)