A dlaczego nie?
Tak, mam wysokie ego i nie wstydzę się tego. Znam swoją wartość, wiem na co mnie stać i nie boję się mówić o tym publicznie. Zresztą, od zawsze byłam wyszczekana, co wiele razy obróciło się przeciwko mnie. Ale to nieważne, bo jak widzicie żyję i mam się całkiem nieźle, chociaż różne bajeczki już słyszałam. Wiedzieliście na przykład, że mam anoreksję? Ja też nie, dowiedziałam się wczoraj.
Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałabym czuć się gorszą od innych. Widzę za to sporo tych, czyniących mnie lepszą, na kilku płaszczyznach.
Nie oszukujmy się, bloga nie pisze się dla siebie. Każdy kto tak mówi po prostu kłamie. Dla siebie można pisać pamiętnik i trzymać go pod poduszką, aby nikt go nie zobaczył. Robiłam tak kiedyś, przez długie lata. Zaczęłam w podstawówce, by skończyć w liceum. Wszystkie trzymałam w piwnicy, na pamiątkę. Niestety pewnego razu mój młodszy brat zabłysnął i wyrzucił nie ten worek co trzeba. Więc jeśli macie znajomych śmieciarzy, którym wpadły w ręce dziwne notatki- zapewne są moje i nie pogniewałam się, jeśli do mnie wrócą.
Ale do rzeczy. Ktoś, kto publicznie obnaża się nawet ze swoich myśli- nie robi tego dla siebie. Nie robi tego dla bliskich na pamiątkę. Robi to dla czytelników i korzyści. Taka jest brutalna prawda. Nie mogę powiedzieć, że piszę wyłącznie dla siebie, czy wyłącznie Kuby, bo to nieprawda. Kłamałabym. Piszę dla Was, bo lubię i jest to część mojego życia. A jeśli przy okazji mogę na tym w jakiś sposób zarobić to super. Nie widzę niczego złego w czerpaniu korzyści z tego, co sprawia mi przyjemność.
Widzę co dzieje się dookoła. Powiem Wam, że jest super. Naprawdę jest świetnie. Wszystko nabiera tempa. Ma ręce, nogi, a przede wszystkim serce, które tutaj wkładam. To efekt mojej zawziętości i ciężkiej pracy, każdego dnia, nierzadko nocy. Ten blog nie jest dla mnie stroną, którą prowadzę, bo nudzi mi się w życiu. Nie. To część mnie. Coś co kocham, co daje mi satysfakcję i nie ukrywajmy- czasem korzyści. I nie wstydzę się mówić o tym głośno.
Mam wiele marzeń, jeszcze więcej planów i wiem, że uda mi się je zrealizować. Nieważne, czy będzie to za rok, czy za pięć lat- swoje cele z całą pewnością osiągnę.
Nie jestem zapatrzona w siebie, a jeśli uważasz inaczej- nie marnuj swojego czasu, wyjdź. Nie mam czasu, ani ochoty na użeranie się z nic nie znaczącymi anonimami, którym pojęcie konstruktywnej krytyki miesza się z czystym skurwysyństwem. Anonimami, którzy nie widzą różnicy między wyrażaniem swojego zdania, a narzucaniem go innym. Idźcie gdzie indziej, nie potrzebuję Was tu. To mój kawałek podłogi i ja ustalam zasady.
A prawdziwym czytelnikom dziękuję. Za każdy komentarz, za każdą poświęconą chwilę- nieważne, czy krótszą, czy dłuższą. Dzięki Wam utwierdzam się w tym, że to co robię ma sens i cel. Pokazujecie to każdego dnia.
W odpowiednim czasie przypomnę Wam o tym poście i uświadomicie sobie, że miałam rację.
Dwa tygodnie na urlopie byłam i widzę, że mam ogromne braki, które muszę nadrobić. Po raz kolejny plusujesz u mnie za swoją szczerość! Trzymam kciuki! :)
Nadrabiaj, nadrabiaj! :*
Jasne ze masz rację!! ;))()
Dziękuję. :)
brawo- tak trzymać :)
;)
Powodzenia w realizacji planów. Warta dążyć to tego o czym pragniemy. Moc satysfakcji gwarantowana. No i wkoncu marzenia so po to by je spełniać :)
Satysfakcja jest najlepsza! :)
Ilebys sie nie nastarala zawsze bd ktos kto cie wyszydzi zadrwi i skrytykuje ale ja wiem jedno jestes tak wielka (mimo drobniutkiej postury) i wytrwala w tym co robisz ze nikt cie nie zlamie…nawet tortury bo syn daje ci sile :*
Jestes wspaniala a twoje posty czytam po kilka razy ;)
Wszystkim się nie dogodzi, więc nawet nie będę próbować. Zresztą, nawet gdyby była taka opcja, to raczej bym z niej nie skorzystała, bo prawdę mówiąc najważniejszym jest dla mnie dobro szczęście Bubiego, a potem zaraz moje.
Po kilka razy?! Nie nudzą Ci się?
Tak czytam, czytam i ja osobiście zgadzam się z tym co napisałaś. Też kiedyś pisałam pamiętniki, ukrywałam by nikt przypadkiem czegoś nie przeczytał :P Teraz prowadzę bloga nie tylko dla siebie, ale też po to, by dzielić się moim życiem z innymi. Lubię to. Tym bardziej, że od dawna nie mieszkam w Polsce, i wystarczy , że część rodziny, znajomych wejdzie na bloga, przeczyta i wie co się u mnie dzieje :) Nie muszę wszystkim opowiadać w kółko tego samego :P
Trzymam kciuki za Twoje cele! :)
Wiesz ile mniej wiadomości od znajomych z głupim “cześć, co słychać?” mam w prywatnej skrzynce, czy na fejsie odkąd bloga prowadzę? Wybawienie! :)
Jak dla mnie jestes normalna,zwykła samotna matką( z wyobu- nie z konieczności), ktora idzie po najnizszej lini oporu. Wiem,ze zadna krytyka nie da ci chwili na przeanalizowanie tego, co robisz tak naprawde i kazde slowo przeciwko tobie i tak obrócisz po swojemu ale ciekawa jestem jak byś zyla nie mieszkając u rodziców, nie mając srodków do zycia i musiałabys radzic sobie całkiem sama- tak jak wiekszość kobiet samotnie wychowujących dzieci. I masz racje, ”wyszczekana jesteś” ale jak by ci np. bieda zajrzała do oczu czy choroba dziecka to nie byłabys taka harda i pokornie stuliła uszka. Prawda jest taka ze wiekszosc ludzi wchodzi tu bo szukaja rozrywki, bo sa konkursy..a ty naiwna siedzisz niby po nocach przygotowując to wszytsko tylko po to aby inni mieli rozrywke? Daj spokoj… Kazda bylaby taka mądra gdyby nie musiała sie o nic martwic…
Masz swoje zdanie, szanuję je, ale nie muszę się z nim zgadzać. I oczywiście nie zgadzam. Już Ci tłumaczę dlaczego, chociaż wcale nie muszę tego robić, bo zapewne “wiesz lepiej”. :)
Uwierz, że wiem co to bieda, naprawdę. I właśnie dlatego tak doceniam obecny stan rzeczy. Co do choroby dziecka- owszem, dzięki Bogu Kuba jest zdrowy, no, może brodawczakiem na podniebieniu, z którego nie wiadomo co się rozwinie, bo jeśli potoczy się to tak jak u babci od strony nieszanownego PT, to pewnie kilka razy jeszcze pęknie mi serce. Naprawdę mam się o co martwić, każdego dnia, ale czy muszę o tym wszystkim pisać? To, że o czymś nie mówię, nie oznacza, że tego nie ma. Po prostu niektóre tematy pomijam, bo nie zamierzam ich upubliczniać. :)
Achh, co do rodziców- masz rację, pomoc z ich strony jest nieoceniona, ale nie jest to dla mnie powód do wstydu, a do dumy- nie każdy ma tak wspaniałych rodziców.
Przykro się czyta takie słowa. No ale każdy ma prawo do swojego zdania. A co do choroby dziecka? Zapewniam (z własnego doświadczenia) to motor napędowy do działania, siła, która karze walczyć każdego dnia o lepsze jutro. Może uczy i pokory, sprawia, że człowieka cieszy najmniejsza rzecz, każdy najdrobniejszy kroczek do przodu, ale na pewno nie sprawia, że człowiek się załamuje. Mocno hartuje, bo człowiek wie o co walczy.
P.s. po co w ogóle takie gdybanie, skoro sytuacja jest taka jaka jest i rodzice pomagają. Chociaż ja, wierzę, że Mama Kubusia poradziłaby sobie sama, gdyby musiała. To silna, twarda kobieta.
Monika
Moniko, gdybym musiała- na pewno dałabym radę, nie miałabym wyjścia, miałabym dla kogo.
Po przeczytaniu tego tekstu tylko jedno przyszlo mi do glowy…..
–
–
–
–
–
Kuba,ma szczescie, ze ma taka Mame :)
:*
Amen. ! :)
;)
Bo grunt to wiara w siebie i w to co się robi ! Samozaparcie,wsparcie … I fakt faktem ,ze jakas korzyść musi tu być ! Bo czy coś na taka skalę jest za darmo? Nie! Czy aktor gra za darmo? Nie, czy muzyk daje darmowe koncerty?Nie…wiec nie widzę nic złego a żeby i tu coś czerpać mimo przyjemności z prowadzenia bloga.Dokladnie Twój kawałek podłogi i Ty decydujesz co na nim robisz i nikt nie ma prawa stąpać po nim butami i niszczyć tego do czego doszlas…cos nie tak? Wyjazd. Matko pisz i czerp satysfakcje i coś tam jeszcze ;) czytelnicy są i będą zawsze ! ;) Ewelina A.
Eee no, ja nie tylko o korzyściach finansowych. Jak pisałam wyżej- poznawanie ludzie też jest swojego rodzaju korzyścią. Rozrywka też. :)
Dzięki za miłe słowa!
“Robi to dla czytelników i korzyści.” Tu się z Tobą nie zgodzę, bo właśnie mój blog zdecydowanie nie powstał dla korzyści, no bo niby jakie korzyści z niego czerpię? Nie piszę do firm z ofertą współpracy. A powstał właśnie dla rodziny i znajomych, owszem, miło jest jak ktoś inny komentuje, ale to taki bonus. Mieszkam za granicą i chcę żeby mieli nas na bieżąco, więc nie wkładaj wszystkich do jednego koszyka.
Kochana, nie mówię tu wyłącznie o korzyściach finansowych. ;) Poznawanie fajnych ludzi również jest swojego rodzaju korzyścią.
Chyba muszę się od Ciebie nauczyć tej pewności siebie ;) Bo ja mam zupełnie odwrotnie niestety. pozdrawiam Luiza K.
Dawaj na priv na lekcje! :))
Pięknie napisane! Kobita z charakterkiem z Ciebie – tak trzymaj! :)
:)
Jeszcze życie da Ci po pysku i nie raz pokaże że nie wszystko jest takie piękne i nie kończy się na życiu blogowym… Anonimem jestem bo nawet gdybym napisał Ci swoje dane osobowe to i tak na nic Ci się to nie przyda. Sprzedawanie swojej prywatności to najprostsza i głupia forma zarobku.
Pysk masz Ty drogie anonimie. A życie po twarzy dało mi już nie raz i wiem, że jeszcze na pewno kiedyś to się stanie. A pisząc o swoich planach, realizacji i sukcesie nie miałam na myśli wyłącznie życia blogowego. :)