Lubię ten stan, kiedy wiem, że nic nie muszę i do niczego sie nie zmuszam. Lubię podchodzić do wszystkiego inaczej niż wcześniej i na nowo odkrywać radość płynącą z wykonywania codziennych czynności. W życiu nie spodziewałabym się, że kiedykolwiek to powiem, ale polubiłam nawet sprzątanie- z takim pomocnikiem nie mam innej opcji. Moje dziecko uczy mnie na nowo śmiać się z rzeczy, które pozornie nie są śmieszne i do głowy by mi nie przyszło, by na myśl o nich się uśmiechnąć. A jednak się uśmiecham. W ciągu ostatniego tygodnia nadrobiłam chyba cały poprzedni rok.
Czuję się jakoś lepiej, swobodniej, przyjemniej. Sama ze sobą, w swoich 44 kilogramach, ze swoimi myślami. Mam wrażenie jakbym wraz z czerwonymi włosami pozbawiła się wszystkich złych uczuć, które kiełkowały we mnie od jakiegoś czasu. W jasnych włosach zawsze jakaś milsza jestem, przyjaźniejsza- zawsze tak było, chociaż nie potrafię tego w żaden sposób logicznie wytłumaczyć. Właściwie nie chcę, nie chcę się doszukiwać czegoś tam, gdzie tego nie ma. Nie chcę drążyć, zastanawiać się, przewidywać. Chciałabym, aby zostało tak jak jest teraz. A jest IDEALNIE.
Zaczęłam się wysypiać, właściwie chcąc nie chcąc, bo coraz częściej zasypiam usypiając Kubę. Często zamykam oczy szybciej niż on i budzą mnie te małe rączki próbujące podnieść moje powieki. Koniec końców jestem jednak wyspana, co daje mi ogrom sił na to, by rozpocząć dzień bardziej pozytywnie. Właściwie zgrzeszyłabym mówiąc, że zaczynam dzień negatywnie- przecież budzi mnie ten cieniutki głosik i małe rączki. Wstajemy i w piżamach pędzimy do kuchni, by zrobić sobie poranną kawkę. Oboje siadamy z kubkami na fotelu i zanurzamy się w ciepłej Ince z mlekiem. W międzyczasie śniadanie, sprzątanie i milion innych ważnych spraw. Zwykła codzienność każdej z nas, którą rzadko udaje się pominąć. Jednak znów staram się czarować nawet tą zwykłą codzienność. Uśmiechem, wygłupami, żartami. To naprawdę działa i mam nadzieję, że nie przestanie.
Kuba dorośleje mi w oczach, jego samodzielność jest dla mnie powodem do ogromnej dumy. Najlepiej pokazał mi to podczas pocieszakowego spotkania w Warszawie. Potrafił zająć się sobą, nie mając mnie przy sobie, a jednocześnie co kilka chwil przybiegał radośnie sprawdzić, czy oby na pewno nie zniknęłam. Wraz z tą samodzielnością wzrasta w Kubie potrzeba przytulania i głaskania. Siada mi na kolanach, plecami opiera się na mojej klatce piersiowej, a rączką bawi się moimi włosami. Ściska mnie w szyi i nie chce puścić. Podchodzi, daje buziaka i ucieka bawić się dalej. Uśmiecha się do mnie tak uroczo, że mam ochotę wykrzyczeć całemu światu jak bardzo JESTEM SZCZĘŚLIWA.
Skłamałabym pisząc, że jest inaczej. Mam swojego bloga, mam swoje szycie, mam swoje zlecenia i mam swojego cudownego syna, który idealnie uzupełnia i pomaga zebrać mi wszystko w jedną całość. Swoją drogą, wspominałam Wam, że niebawem na blogu pojawi się kilka nowości, które z pewnością Was zaciekawią?
Chciałabym, żeby ten stan trwał wiecznie. Chciałabym codziennie czuć to, co czuję teraz. Dumę zmieszaną z satysfakcją, radość ze szczyptą szczęścia, miłość z ogromną łyżką uśmiechu. I chciałabym, by nie pojawiał się na naszej drodze nikt, kto zechce mi podsunąć do głowy pomysł ponownego pofarbowania włosów na czerwono. To przyniosło złe rezultaty, fajnie było, znudziło się i skończyło.
A co najważniejsze, zauważyłam, że gdy ja jestem szczęśliwsza, moj mała małpka odczuwa to samo! I o to chodzi!
Może to bzdura, a może nie ,ale jest udowodnione naukowo, ze kolor czerwony powoduje negatywne emocje i budzi agresję. Miałam znajomych, którzy mieli czerwona sypialnie (swoją drogą nie ogarnialam tego – jak w burdelu) ciągle sie klocili, w końcu pozew o rozwód. Dom na sprzedaz, remont, sypialnia stala
Sie zielona. .. i sie pogodzili. Moze to dziwne, ale ja to lacze z tym kolorem xd kom w 2 częściach bo mi się dodalo niechcący :P
A wiesz, że może i rzeczywiście coś w tym jest? W czasie, gdy miałam największą depresję, w pokoju miałam czerwone ściany.
Ach te okazje:)
Pięknie z Synkiem wyglądasz… lubimy Kubusiów
http://www.MartynaG.pl
Dziękuję ;)
U mnie przeciwnie kolor czerwony bardzo dobrze na mnie działa…ale ja jakaś inna jestem chyba :D
Ja też jestem inna, inność jest zajebista!
Jej jaka jestes piekna bez makijazu!!! :O
Oj bez przesady! ;)
aż miło na Was popatrzeć. Zdecydowanie lepiej Ci w jasnych włosach, pazur jest fajny ale nie non stop… swoją drogą, w czym obrabiasz fotki?:)
“Powinnaś” częściej bez makijażu śmigać. :) Powinnaś- napisałam w cudzysłowiu, bo wiem, że nie lubisz tego słowa, zresztą ja też nie. Buziaki, pozdrawiamy z Kacperkiem ze Śląska.
To najgorsze słowo na świecie, pozdrawiam. ;)
I oby tak Wam szczęśliwie zostało! <3
Oby :)
Karolka Twoje szczęście aż Ci z oczu bije:)
Aż tak? :)