Szczękę mam na podłodze, zęby mi wypadły i pozbierać ich nie mogę, serio.
Świat pełny jest indywidualności. Jedni karmią się aferami, drudzy cierpieniem innych, trzeci cieszą się sukcesami, a czwarci mają to po prostu w dupie.
Co jakiś czas w internecie pojawiają się różnego rodzaju aferki. Ludzie szukają jakiegoś punktu zaczepiania, jakiegoś sposobu na wzbudzenie zainteresowania. Jednym sie to udaje, innym nie. Na ziemi pełno naiwniaków, którzy wierzą w każde słowo wstukane w klawiaturę i opublikowane w internecie. W aferach nie ma niczego złego, jeżeli nie krzywdzą one niewinnych ludzi, marek, czy insytucji.
Wszyscy z pewnością nie raz widzieliście zdjęcia frytek, czy bułek z Mc Donald’s, które rzekomo po kilku latach wyglądają tak idealnie i nie są pokryte pleśnią. Wszyscy słyszeli o aferze z kaszkami jednej z wiodących marek. I zapewne w najbliższych godzinach, czy dniach- wszyscy usłyszą o robaku w kaszce marki BoboVita. Czytam, co kobiety wypisują w internecie, jak kamieniami rzucają w dobrą markę i jak plują na nią jadem. Nie wierzę oczom, serio. Kobiety, serio jesteście tak kurewsko naiwne?
Jakaś babeczka (nie wiadomo konkretnie jaka, bo każda przypisuje te zasługi komuś innemu) opublikowała w sieci (teoretycznie na jakiejś grupie) zdjęcie zawartości obiadku BoboVita. Podała numery seryjne i inne pierdoły dotyczące słoiczka. Na załączonym obrazku widać, jak w obiadku siedzi sobie soczysty robaczek z nóżkami. Nawiedzona wrzuca zdjęcie tu, tam, tam, potem jeszcze tu i tam- sprzedając tym samym marce potężnego kopa w dupę.
Czy do cholery naprawdę tylko ja widzę, że robaczek w jedzeniu, jest nazbyt soczysty jak na hermetycznie zamknięty słoik? Gdyby znajdował się tam od początku (czyli wpadł podczas produkcji) z pewnością nie byłby taki kształtny i nie miałby taki pięknych nóżek. Serio. Jestem niemalże przekonana, że panieneczka sama dołożyła robaczka do jedzenia, właśnie w celu wywołania afery, oraz otrzymania ładnego prezentu w ramach przeprosin (czytaj: produktów, zniżek, gadżetów). Ale jeśli się mylę, to…
Jestem wredna, serio. Część z Was miała się o tym okazję już przekonać. Ale nawet taka wredota jak ja postąpiłaby inaczej. Mianowicie, gdybym takie paskudztwo znalazła w słoiczku, zrobiłabym zdjęcie, które wraz z namiarami na słoiczek i sklep osobiście drogą mail’ową dostarczyłabym samemu producentowi produktu, oczekując natychmiastowych wyjaśnień. Do głowy by mi nie przyszło, aby publicznie opluwać znaną markę z tego powodu, dopóki nie otrzymałabym logicznego wyjaśnienia problemu.
Dlaczego? Wszyscy jesteśmy ludźmi. WSZYSCY. Pracownicy hal produkcyjnych znanych marek również są tylko ludźmi. Ludzie nie są nieomylni, wszystkim nam zdarzą się pomyłki. Jednym większe, innym mniejsze. Nie ma na świecie osoby, która nigdy nie popełniłaby żadnego, nawet najmniejszego błędu.
Drogie Panie, powiedzcie mi jedną rzecz. Wyobraźcie sobie taką sytuację: robicie obiad, dobra, gotujecie zupę. Wszystko już gotowe, nalewacie ją chochelką do głębokiego talerza i.. JEB! Do zupy wpada mucha. Co robicie? Czy serio robicie zdjęcia i pokazujecie całemu światu sytuację? Do kogo macie pretensje? Do nieba, bo pozwoliło muszce latać? Do marchewki, bo to na nią spadła mucha? A może do mięsa, z któego wywar ją przyciągnął?
Owszem, nawet jeśli jakimś cudem robak w obiadku jest prawdziwy- takie sytuacje się zdarzają i zdarzać będą. Nie powinny, ale będą. Nawet jeśli będzie to miało miejsce raz na milion słoiczków, kaszek, czy innych puszek- to będzie się działo. Dlaczego? Bo jesteśmy tylko ludźmi. Zamiast więc rozdmuchiwać aferę i obrzucać markę gównem- napisałabym i prosiłabym o wyjaśnienia. Nie chciałabym kary dla osoby, która odpowiadała akurat za tą linię słoiczków. To mogło zdarzyć się każdemu, a że robaczek postanowił wcisnąć się w słoiczek, akurat na tej zmianie…
A tak serio, naprawdę wierzycie, że robaczek zdołałby się przecisnąć do słoiczka bez żadnego uszczerbku? Że naprawdę byłby taki lśniący, soczysty i miałby nóżki w całości?
Ps. Chętnie podpisałabym autorkę zdjęcia imieniem i nazwiskiem, jednak jak wspomniałam na początku- ze względu na pochrzanione przerzucanie praw do zdjęcia z kobiety na kobietę- jest to niemożliwe.
Toż to pewnie robak duch !! ^^
Przenika przez słoik :P ..
Chociaż i tak nie przebił “myszy” w kaszce :D ;)
Achhh duch, sorry, nie wiedziałam! :D
Genialny tekst , zgadza się w 100 %:)
;)
Hahaha, Karola jesteś mistrzynią, zgadzam się w 100%!
Oj tam od razu mistrzynią… Hehe, no, może trochę! :)
Ciekawe czy było by Ci tak do śmiechu, gyby to w obiedzie Towjego dziecka taki robal byl?????????
Moje dziecko nie jada tego typu obiadów. Zresztą, napisałam, co zrobiłabym w takiej sytuacji.
Jak tylko zobaczyłam to zdjęcie od razu pomyślałam że on tam wpadł po otwarciu. Jest zbyt “żywy” jak na przebywanie w zamkniętym słoiku przez długie tygodnie. Chyba że pani której się trafił miała szczęście i kupiła bardzo świeży słoik, który dwa-trzy dni wcześniej zszedł z linii produkcyjnej.
Za soczysty jest! :P
Warzywa w potrawce z robaczka :) czyste białko :D mniam…a może firmie się partie pomyliły i ta miała lecieć do Tajlandii :D
Oj na pewno tak!
Świetny tekst, piona!
5!
Rewelacyjny tekst. A autorka zdjęcia z robaczkiem powinna obok robaczka zamieścić swoją fotkę skoro jest taka dzielna :)
Hahaha no mogłaby, serio.
Dobrze kombinuje autorka zdjęcia może w ramach rekompensaty dostanie zapas słoiczków dla dziecka. Zdecydowanie wyjaśniłabym to najpierw z firmą a dopiero przy braku zainteresowania z ich strony wrzuciłabym takie zdjęcie.
Dokładnie… Ale przecież łatwiej robić syf. Zapłaci grube monety, to będzie miała nauczkę.
Jak dla mnie, patrząc obiektywnie na to zdjęcie, robaczek naprawdę jest zbyt żywy jak na taki słoiczek. No w życiu w słoiku nie znajdzie się takiego robala. Wielkiego, tłustego, wyglądającego jak robal, który dopiero sekundę temu chodził po chodniku, trafia do słoiczka. Ale dobrze kombinujesz, też myślę, że to kwestia tego, że autorka zdjęcia zamierza coś ugrać na tym ciągłym wysyłaniu go w eter. Słoiczki, ciuszki, cholera wie co jeszcze. Albo wysokie, pieniężne odszkodowanie.
Co się dzieje z tymi ludźmi…
BoboVita ma ciuszki? :D
jakie to jest prawdziwe co napisałaś… ile razy ja miałam w jedzeniu jakiś bonus… zdarza się … ale żeby robić aferę… mogła napisać bezpośrednio do producenta… wysłała robaka w kopercie ;)
Hahahahaha :-)
Robak jak robak. W naszym kraju trujących robali chyba nie ma, więc jest to po prostu dodatkowa porcja białka.
Ja mogę mieć tylko zastrzeżenia co do tego, czy jest to faktycznie dobra firma. Ale moje zastrzeżenia wynikają raczej ogólnie z przekonań, że te wszystkie zupki i kaszki są w dużej mierze nabijaniem kasy przez firmy i kreowaniem potrzeb, a nie ich zaspokajaniem.
Obiadków nigdy nie kupowałam, więc nie mogę się wypowiadać, ale skład kaszek (których zdarzyło mi się używać) – jak dla mnie pozostawia wiele do życzenia (chociaż i tak, zazwyczaj mają więcej owoców niż np. Nestle). Dajmy na to taka kaszka ryżowa z malinami. Od czwartego miesiąca (!) na drugim miejscu w składzie ma cukier.
No ale to akurat jest informacja ogólnie dostępna, tylko większość rodziców się tym nie przejmuje, bo przecież w reklamie mówili, że to takie zdrowe i dla dzieci, to na pewno wszystko musi być w porządku. I własnie to mnie w takich firmach wkurza. To że wmawiają rodzicom, że to dla dzieci, że takie zdrowe i wspaniałe… Jak dla mnie jest to w dużej mierze manipulacja uczuciami rodzicielskimi i tyle.
A to, że robak? Robak tez białko, wszędzie może wpaść.