“Drogi Synku! Założyłam ten zeszyt, chociąz jeszcze się nie urodziłeś, a plan jest taki, że dostaniesz go ode mnie, gdy już troszkę podrośniesz i będziesz mógł zrozumieć pewne sprawy…”
20 MAJA 2012, NIEDZIELA.
“Przede wszystkim powinieneś wiedzieć o tym, że Cię kocham, choć nie ma Cię tu jeszcze ze mną. Jesteś teraz w moim brzuszku i masz osiemnaście tygodni. Powoli zaczynasz się ruszać. Już kilkakrotnie poczułam ruchy Twojej małej rączki, czy nóżki. To cudowne uczucie dające mi wiele radości. Cieszę się, że będziesz na tym świecie. Będę mogła dać Ci tyle miłości. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwym chłopcem. A jednocześnie bardzo się boję, wiesz? Nie wiem, czy będę potrafiła Ci wytłumaczyć co jest dobre, a co złe? Czy sobie poradzimy? Czy Twój tata będzie z nami?”
21 MAJA 2012, PONIEDZIAŁEK.
“Kochany synku…
Rozpoczął się dziewiętnasty dzień Twoje życia. Wiesz co? Prawdopodobnie oboje wrócimy do mojego domu i zamieszkamy z moimi rodzicami- a Twoimi dziadkami. Bardzo się cieszą. Twój tata nie dba o nas, nie ma go całe dnie. Zresztą, sam słyszysz- tylko mój głos, od rana do wieczora. Nie wiem co robi. Widzisz, tata po prostu już mamy nie kocha. To dlatego tak często płaczę, a Ty wtedy dajesz mi kopniaka. Będzie dobrze synku, oboje jakoś sobie poradzimy. Jak już się urodzisz- będzie lepiej, łatwiej. Przysięgam kochać Cię z całych sił.”
24 MAJA 2012, CZWARTEK.
“Ma już dziewiętnaście tygodni. Jak ten czas szybko leci… Od jutra zostajemy sami na trzy dni. Twój tata wyjeżdża na rajd samochodowy. Z kolei mój tata- a Twój dziadek, prześle nam pieniądze, aby niczego nam nie brakowało.”
30 MAJA 2012, ŚRODA.
“Kochany synku. Przedwczoraj dowiedziałam się kilku rzeczy o Twoim tacie. Straszny z niego kłamczuch. Okazało się, że nie jesteś jego jedynym dzieckiem. (…) Mam nadzieję, że kiedyś to wszystko zrozumiesz, chociaż ja jeszcze nie potrafię. Twój tata nie wie, że wiem o tym wszystkim. Gram na zwłokę. Twoim tatą jest notoryczny kłamca, którego tak naprawdę nie obchodzimy. Muszę być silna dla Ciebie. Uwierz, że staram się jak mogę. Czuję jednak, jak denerwujesz się razem ze mną. Przepraszam. To wszystko niedługo się skończy, obiecuję kochany…”
18 CZERWCA 2012, PONIEDZIAŁEK.
“Drogi synku.
Masz już dwadzieścia trzy tygodnie. Rośniesz coraz szybciej i wszystko z Tobą w porządku. Bardzo mnie cieszy fakt, że wszystko to co się dzieje, nie odbija się na to w znaczący sposób. Ostatnie kilkanaście dni spędziliśmy u moich rodziców, a Twoich dziadków. W tym czasie dwa razy byliśmy razem u lekarza. Dostałam Twoje śliczne zdjęcie. Chciałabym Cię już przytulić. Nie wiem po co tu wracałam. Twojego taty nie ma i nie wiem gdzie jest. Na szczęście za tydzień znów jedziemy do moich rodziców, ale nie wiem jak długo tam zostaniemy. Mam już dla Ciebie kilkanaście ubranek, wiesz? Są śliczne, takie malutkie! Czasem chce mi się płakać ze szczęścia, kiedy pomyślę, że już za cztery miesiące będziesz obok mnie. Jeszcze do niedawna wahałam się, czy dać Ci na imię Kuba, czy Kacper. Teraz wiem, że będziesz moim małym Kubusiem.”
19 CZERWCA 2012, WTOREK.
“Synku przeraża mnie myśl, że jeszcze nic dla Ciebie nie mam, po za tymi kilkunastoma ubrankami. Ani łóżeczka, ani wózka. Nic, kompletnie. Chciałabym móc pójść do pracy i kupić Ci wszystko sama. Na Twojego tatę nie możemy liczyć. Jemu do szczęścia wystarczy piwo i kilka innych używek. To takie niesprawiedliwe, względem Ciebie. Przepraszam.”
18 SIERPNIA 2012, SOBOTA.
“Kubusiu…
Źle dziś było z Tobą. Nie ruszałeś się długo. Byliśmy w szpitalu, dostaliśmy zastrzyki. Inaczej urodziłbyś się już dzisiaj. Musimy dużo leżeć i odpoczywać. Musimy też normalnie jeść, a tutaj to niemożliwe. Twój tata przywiózł mnie ze szpitala do domu i poszedł gdzieś z kolegami. Nie wiem dokąd, nie wiem, kiedy wróci. Wyciągnęłam nasze torby i chyba zacznę je pakować. Nie możemy tak dłużej cierpieć kochany.”
20 SIERPNIA 2012, PONIEDZIAŁEK.
“Kochany, jesteśmy już w domu. W prawdziwmy domu, w którym na nas czekali. W domu, w którym niczego nam nie zabraknie. Pewnie słyszysz jak Twoja babcia się cieszy. Dobrze nam tu, synku. I mamy dużo jedzenia. Już nigdy nie pozwolę na to, abyś był głodny. Obiecuję. Jutro będziesz miał łóżeczko. Nie mogę się już doczekać. A Twój tata? On się nie przejął. Ty też się nie przejmuj, ja też spróbuję. Damy sobie radę sami. Pomogą nam moi rodzice. Z czasem będzie nam łatwiej.”
30 WRZEŚNIA 2012, NIEDZIELA.
“Kuba, to chyba dziś. Tak bardzo się boję. Z drugiej strony nie mogę się już doczekać. Wreszcie Cię zobaczę, przytulę. Nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić, wiesz? Nikomu. Zrobię wszystko, aby niczego Ci nie brakowało. Obiecuję. Bardzo Cię kocham, proszę pamiętaj o tym. Wiem, że na początku nie będzie nam łatwo. Musimy się dopiero poznać. Damy radę, prawda? Naprawdę wierzę, że będziemy szczęśliwi, zobaczysz. Będziemy chodzić na spacery, bawić się samochodami. Nieważne, że sami. Obiecuję Ci, że zrobię wszystko, abyś nie odczuwał zbyt mocno braku Twojego taty. Otoczę Cię ludźmi, którzy naprawdę będą na to zasługiwać i będą Cię bezgranicznie kochać. Zaraz wyruszamy do szpitala. Do zobaczenia za chwilę kochanie.”
*To tylko fragmenty. Całość zobaczy Kuba, za kilka lat.”
Karola, rozwaliłaś system. Siedzę i ryczę!
Chusteczkę? ;)
Boooże czytam i w gardle mnie ściska,aż mi łzy poleciały…
Karolina, Kuba będzie dumny z tego, jaką ma mamę. Jesteś cudowna i silna. Gratuluję.
Dziękuję!
Jak kiedyś wspominałaś o tym zeszycie, wiedziałam, że coś z niego tutaj pokażesz. Długo czekałam, ale naprawdę było warto. Uzmysłowiłam sobie jak wielką miłością jest ta matczyna. Mam nadzieję, że sama niedługo się o tym przekonam. ;)
“Już nigdy nie pozwolę na to, abyś był głodny. Obiecuję.” To mnie zabiło… :(
Ps. Wiesz co? UDAŁO CI SIĘ. Jesteście szczęśliwi i niczego Wam nie brakuje.
Ps. Wiem :) I niezwykle mnie to cieszy.
Chciałabym opisać moja historię i tez się z tym podzielić z kimś obcym ale nei mogę za dużo ludzi tu…tez przeżyłam w ciąży cos strasznego chOC nie takiego jak Ty bo opuściła cie osoba która miała się tobą opiekować. Ale są oni są rodzice którzy kochają swoje dzieci i oni się od nich nie od wrócą wiem, ze nie każdy ma takich rodziców ale moi tak jak i twoi mojej rodzinie pomogli….
Jeśli chcesz pogadać- pisz na priv. :)
Kochana, to jest… to jest wspaniała pamiątka. Czasami chciałabym zaczac pisać, wywalić wszystko co mi lezy na sercu. Ale boję się… boje sie że kiedyś ktoś to przeczyta. Nie chcę. Chciałabym zacząc pisać, opisywać kazdy dzień życia mojego maluszka… ale nie wiem czy po 2 latach jest sens? Podziwiam Cie. Jesteś WIELKA:)
Oczywiście, że ma sens. Możesz pisać z perspektywy czasu, a później na bieżąco. Takie rzeczy to świetne pamiątki. Ja przestałam pisać, kiedy Kuba się urodził i bardzo tego żałuję.
Ten beznadziejny koles ma jeszcze jakieś dziecko?! Boże, biedne dzieci! Wykastrowac go, żeby nie krzywdzil nikogo więcej…
Szczerze? Niech robi co chce, to już nie moja sprawa. Dzięki Bogu.
Witaj,dopiero się natchnęłam na twojego bloga i przeczytałam ten wpis… jest naprawdę bardzo wzruszający,a czytając go widze przed oczami swój własny związek i to,że też nie ma już na to wszystko siły :( Jesteś bardzo silna ! Pozdrawiam Ciebie i twojego synka :)
Zaglądnijcie również do nas :* <3
To chyba ja powinnam Ci w tym momencie życzyć sporo siły? :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa.
Matko, siedzę i płaczę. Dobrze, że zostawiłaś ojca Kuby – nie zasługiwał na Was. Bez niego jesteście szczęśliwi :*
I oby tak zostało, z tą szczęśliwością.
Bardzo wzruszajacy i poruszajacy wpis. Widac ze przeszlas przed dluga droge. Ale chyba warto bylo?
Czy było warto? OCZYWIŚCIE. Teraz jestem we właściwym miejscu. No prawie. To powiem jak już ogarnę z czasem własne mieszkanie. ;)
Nawet nie wiem co napisać… Po tym wpisie jedynie czuje ból w brzuchu i smutek pomieszany z radością…
Podjęłaś bardzo dobrą decyzję, odchodząc od osoby, która całkowicie miała Was gdzieś.
Teraz macie dom, w którym unosi się wielka miłość :)
Z tą wielką miłością, to wiesz… Każdy ma gorszy dzień. :D
moglas uprzedzic ze zamin zaczniesz czytac … wez chusteczki…:( karola piekny wpis.
Ok, następnym razem dam znać wcześniej! ;)
ehh :(takie to smutne, podziwiam Cie a odwage i wytrwalosc ;) oby tak dalej ! :*
Oby! :)
No to się poryczałam….Dobrze że Kubuś ma silną mamę!
Nie płacz. ;)
WOW. Nie wiem co powiedzieć.
:>
No i brawa dla Ciebie, że miałaś odwagę i siłę!
Nie wiem, wydaje mi się, że pokutuje jeszcze takie myślenie, że jak ma się z kimś dziecko czy jak się tworzy z kimś rodzinę (chociaż co to właściwie znaczy?), to żadne rozstania w grę nie wchodzą – “dla dobra dziecka”, bo “dziecko musi mieć ojca”, bo “co powiedzą inni” i szereg innych hamulców, które – tak na dobrą sprawę – są zwyczajnie durne. Bo jeśli mój partner mnie olewa, jeśli olewa moje dziecko, jeśli nas (albo jedno z nas) np. bije czy znęca się psychicznie – nie można z takim zostać, trzeba walczyć o siebie i dziecko! O naszą lepszą przyszłość, szczęśliwe życie! Cieszę się, że miałaś siłę na ten krok, że miałaś pomoc… Oby więcej kobiet miało tę odwagę!
Oczywiście, że pokutuje. Ja na początku też wychodziłam z takiego założenia. Wmawiałam sobie, że dam radę, oby tylko Kuba miał “normalną rodzinę”. Dopiero później do mnie doszło, że sama sobie te bzdury wciskałam. ;)
Jestes bardzo dzielna kobieta!!!! I napewno najlepsza mamuska na swiecie,maly moze byc dumny :):) powodzenia kochani.
Dziękuję!!! :)
Piękny post. Ja też jestem samotną mamą i chociaż tata jest aktywny w życiu mojego synka, to i tak nie to samo. Trzymaj się kochana. Kuba ma prawdziwy skarb obok siebie :)
Ty też się trzymaj! :*
Pięknie napisane! Kuba ma świetną, silną mamę!:*
Dziękuję! :)
Przepiekany wpis. Taki zwykly i prosty sposob by przekazac Kubusiowi jak bylo, dlaczego jestescie sami….cudownie :)
Dlatego tak bardzo żałuję, że przestałam pisać…
Nie wiem co napisać…
Silna jesteś bardzo, wiesz?
Staram się jak tylko mogę.
;)
Jesteś cudowna.Piszesz pieknie,z sercem.Najpiękniejsza pamiątka jaka możesz dać swojemu synkowi to jego pamiętnik,pójdę w Twoje ślady choć mój ma już dwa latka.Gratuluję pomysłu dzielna super Mamo.
Siedzę i gryzę się w d…. I chyba przestanę czytać Twoje posty… Dlaczego? Bo mi zabrakło w ciąży tej cholernej odwagi! Bo jak jakaś kretynka łudziłam się, że jak dziecko pojawi się na świecie to on się zmieni…. I tak odeszłam jak mała miała pół roku. A on na rozprawie rozwodowej stwierdził “nie zauważyłem że żona z córką wyprowadziły się z domu”. Mina Sędziny bezcenna. A teraz kiedy wie, że jestem w szczęśliwym związku. Że do pary urodził nam się Braciszek. Przypomniał sobie, że ma córkę i d. zawraca. A gdybym w ciąży odeszła nie poznałby małej i nie twierdził, że ma do niej prawo!!!
No wykrzyczałam się. Przepraszam, że pod Twoim postem. Czytając Twój wpis coś pękło we mnie.
Hmm…jesteś bardzo dzielna. Jednak moim zdaniem niezależnie od tego jakim palantem jest tata Kuby, to Kuba nie powinien wiedzieć – a już na pewno nie jako dziecko, że jego ojcu na nim nie zależy. Można napisać, że tata jeszcze nie dojrzał, albo że chyba nie rozumie, że potrzebujecie opieki tylko nie łamać dziecku serca tym, że ojca nie obchodzi. My dorośli potrafimy takie sprawy zrozumieć lub pogodzić się z tym…ale dziecko?! Ja sama jestem dzieckiem ze związku rozwodowego…ale moja mama choć wściekła na tatę- nigdy nie mówiła mi, że taty nie interesuję. Słyszałam, że tata mnie kocha tylko nie umie żyć z mamą, bo do siebie nie pasują. Taka wersja jest chyba lepsza. Przepraszam, bo pewnie ranię Twoje uczucia…ale masz jeszcze czas przemyśleć jak wiele może znieść Twoje dziecko.
Droga tei1 Karolina nie opisuje sytuacji w której mama z tatą się nie dogadują i bardziej lub mniej zgodnie stwierdzają, że lepiej żyć oddzielnie. Karolina pisze o sytuacji w której to ojciec dziecka nie interesuje się synem. Tak naprawdę to ojciec dziecka jako pierwszy podjął decyzję, że nie chce uczestniczyć w życiu syna. A Karolina miała za przeproszeniem jaja i zaczeła walczyć o lepsze życie dla siebie i swojego synka. Gdyby ojciec Kuby chciał mieć z nim jakikolwiek kontakt to wyszedł by z inicjatywą jakiegoś spotkania. A z tego co wiem to tego nie zrobił. Na prawdę uważasz, że lepiej w takiej sytuacji mówić tatuś cię kocha ale chwilowo ma lepsze zajęcia i nie ma czasu dla ciebie? Bo wydaje mi się, że to byłoby kłamstwo… Uwierz bywają ojcowie (pewnie i niestety matki) którzy tymi rodzicami nie chcą być i odrzucają swoje dzieci. Obudzi się może za kilka lat, tylko że wtedy może już być za późno. Czasem lepiej jakby w akcie urodzenia było wpisane “ojciec nieznany” Takie jest niestety życie.