Co Papież wie o wychowywaniu dzieci? Co Ksiądz wie o życiu w rodzinie?
Wszędzie ostatnimi dniami głośno o słowach Papieża, których sens dosłownych jest taki, że “wychowawcze karcenie” dziecka klapsem, uderzeniem go w tyłek potocznie mówiąc- nie jest złe. Zło zaczyna się kiedy uderzamy w twarz i obdzieramy tym samym dziecko z godności. Serio?
Dobrze, ustąpmy na chwilę tym, którzy twierdzą, że klaps nie jest bicie (ale tylko na chwilę, bo uważam, że to forma przemocy jak każda inna) i zastanówmy się nad tym- po co rodzicie stosują tą metodę? Wyobraźmy sobie sytuację, w której dziecko jest nieznośne, rozkapryszone i dodatkowo zrobiło coś złego. Rodzic chcąc je ukarać i postawić do pionu- daje mu klapsa. I co taki klaps za sobą niesie? Z doświadczenia wiem, że nawet taki klaps jest odebraniem dziecku godności i nietykalności osobistej. To naruszenie pewnej granicy i chwilowe naruszenie lini zaufania w relacji rodzic dziecko, które w przyszłości może obfitować strachem. Dziecko, które dostanie klapsa odczuwa niewyobrażalną przykrość, ogromny żal i okropne poniżenie. A skoro czuje się poniżone, zostaje również odbarte z godności. Klaps jest więc pozbawieniem dziecka godności, w mniejszym lub większym stopniu- jednak jest. Wiem o czym mówię, więc z góry zaznaczam, że jeśli ktoś zamierza to stwierdzenie negować i na siłę wmawiać mi, że jest inaczej- to dla dobra wspólnego, od razu niechaj wciśnie w przeglądarce krzyżyk, i nie czyta tego tekstu dalej.
Papież tak przez wszystkich uwielbiany ma jednak inne zdanie. Z góry jednak może zaznaczę, że osobiście nic do Papieża nie mam. Pozornie wydawał mi się całkiem rozsądnym człowiekiem z ciekawymi poglądami. Ale to stwierdzenie mnie po prostu zabiło i w moich oczach nie jest już tak pozytywną postacią. Zastanawia mnie jednak inna rzecz: co Papież może wiedzieć o wychowywaniu dzieci? To bardzo podobna sytuacja do tej, kiedy Ksiądz z ambony opowiada nam o życiu w rodzinie, o partnerstwie, o małżeństwie. Do cholery, jakie on ma o tym pojęcie? Kim jest, aby udzielać akurat tego typu rad ludziom? Dobrze, rozumiem- połowanie i tego typu sprawy, ale w tym momencie piernik nie ma nic totalnie do przysłowiowego wiatraka. NIC.
Uważam, że Księża mogą, a nawet ze względu na drogę jaką podjęli- powinni uczyć nas jak żyć blisko Boga, nakierunkowywać nam drogę do zbawienia i wszystkiego co związane jest z religią. Mogą, a nawet i powinni nawracać nas i uczyć bycia lepszym człowiekiem. To nie podlega dyskusji. Uważam jednocześnie, że nie mają żadnego prawa mówić nam o tym, co jest dobre dla naszych dzieci, ani jak powinniśmy je wychowywać. To, że sami byli kiedyś dziećmi nie czyni ich znawcami tematu. Ja kiedyś też byłam dzieckiem, jednak gdyby nie fakt, że sama jestem mamą miałabym totalnie zakrzywiony obraz macierzyństwa i rodziciestwa w szerokim tego słowa znaczeniu. Uważam, że Księża nie mają prawda mówić nam o tym, jak postępować w małżeństwie, czy partnerstwie. Nie mają prawa mówić nam co jest dla związku dobre. To czysta hipokryzja. To tak jakbym stanęła przed mikrofonem i próbowała wmawiać Wam, że osobiście wiem, co jest dla Was lepsze, na przekór Waszemu zdaniu. Albo próbowałabym mówić Wam jak macie postępować ze swoimi mężami, jednocześnie wychowując Kubę sama. Czym podpierałabym swoje zdanie? Bo Was kocham i się o Was troszczę. CZYSTA HIPOKRYZJA.
Kończąc- ten wpis nie ma na celu atakowania Kościoła, czy Papieża i niech mnie sam Bóg przed tym broni. Po prostu swoje przemyślenia wolę przelać tu, niżeli dusić je w sobie. W końcu po to stworzyłam to miejsce.
Jeśli jednak lubicie fajne promocje, to zapraszam do zapoznania się z promocjami Lidla.
Koscioł mówi nam co mamy robic na podstawie Biblii. w biblii jest duzo słów na temat wychowania dzieci czy małżeństwa.
Nie zgadzam się z tym że klaps jest dozwolony to też bicie. Ale z drugiej strony papież to starszy człowiek a większość starszego pokolenia dyscyplinowanie w ten sposób uważa za potrzebne. Co więcej wiele osób młodszych też. Czy są lekarzami rolnikami prezydentem premierem czy papieżem. Może stąd to się wzięło.. :(
Witam. Ksieża 09winni nam wskazywać najwyższe wartości i najlepsze zachowania do których powinniśmy dążyć. Powinni to robić na podstawie slow Jezusa oraz doświadczenia ludzi z którymi maja kontakt na co dzien. Jak to mowi ks. Pawlukiewicz, kardiolog nie musi być chory na serce żeby je leczyć. :) w końcu jeżeli maja nas uczyć jak być bliżej Boga to muszą poruszać tematy życiowe bo przecież małżeństwo rodzicielstwo itd to nasza codzienność przez która mamy sie do Boga zbliżać :) to tyle. Na temat wypowiedzi papieża nie będę pisala. Pozdrawiam. Monika
Zdaje się w oryginale wypowiedź miała nieco inne znaczenie ale przetłumaczono ją pod publiczkę :P co do klapsów to ja uznaję klapsa jako ostateczną ostateczność. PRZECZYTAJ AUTORKO DOKŁADNIE: KLAPSA, POJEDYNCZEGO, W PUPĘ JAKO OSTATECZNOŚĆ. Nie bicie, lanie, tłuczenie. Jeden przykład: dziecko (trzyletnie więc nie niemowlak ) uporczywie podchodzi mi do kuchenki, na której gotuje się zupa. Nic, kompletnie nic nie daje tłumaczenie, że nie wolno, że tam gorące. Dziecię śmieje mi się w twarz. I dalej się kręci a nawet na złość sięga ręką w stronę garnków. Dostało klapsa. I temat się zakończył do tej pory. Nikt mi jak się dziecko poparzy nie będzie pytał czy tłumaczyłam wystarczająco długo.
Czytając owe słowa Papieża zrobiła mi się przykro… Ale też ciężko mi uwierzyć, że brzmiały one tak, a nie inaczej – myślę, że wypowiedź albo była wyrwana z kontekstu, albo błędnie przetłumaczona… A raczej – mam taką nadzieję…
Też mam taką nadzieję!
A ja uwazam, ze klaps jeszcze nikomu nie zaszkodzil… nie wierze w to, ze zadna z Was nigdy nie poklepalo swojego dziecka po tylku. A Papiez nie mowi jak mamy wychowywac dzieci on wyrazil tylko swoja opinie, dla mnie sluszna :-)
Ja np. nie poklepałam chociaż nie neguję jakoś fanatycznie. Jako dziecko dostałam w dupę parę razy, ale nie jakoś specjalnie mocno i w sumie bardzo źle mi się to w pamięć nie wryło, a nawet – w ogóle, bo to, że klapsa dostałam wiem z opowiadań. Klaps jak sama nazwa mówi to delikatne klepnięcie, a nie tłuczenie tak czy inaczej uważam, że klapnięcie w pupę nic nie daje. Moje dziecko ma 1,5 roku i gdybym klepnęła je w pupę pomyślałoby, że to zabawa. Ja raczej biorę za rękę, wyprowadzam np. opisywania przez komentującą sytuacja z zupą. Dziecko zazwyczaj wtedy protestuje, wrzeszczy itd., ale przynajmniej wie o co chodzi.
A co do pouczania przez Księży, też mi się tak wydawało, że co oni mogą o dzieciach wiedzieć, ale księża to też niekiedy pedagodzy, nauczyciele więc coś tam wiedzą, choć w skórze rodzica nigdy nie byli, ale wydaje mi się, że oni uczą poprzez przykłady w Biblii itd. Niestety akurat Ja nie biorę sobie do serca słów kościoła, bo nawet chcąc uniknąć wkładania wszystkich do jednego worka, nie będę słuchać ludzi, którzy nie reagują na pedofilię itp.
Każda matka ma swój rozum, a wartości które wpoimy dziecku za młodu zaowocują w przyszłości, tak jak w przypadku niewinnego klapsa – agresja może wzbudzić agresję i dziecku utkwi i pamięci , że ” tak właśnie mama załatwia problemy ” . Co do stwierdzenia, że poglądy starszych są inne i kiedyś było inaczej zgadzam się , ale czy było lepiej , może nie zwracano tak uwagi na to co teraz. Ale u ludzi starszych istnieje przekonanie, że za ich czasów z dzieciństwa było tak i tak, i że świat nie idzie do przodu i musi już tak zostać . Sama czasem mam ochotę dać klapsa , ale wiem , że to by badziej ” rozwścieczyło ” moje dziecko niż uspokoiło. Pozdrawiam :) Lesia