But they keep asking- where we’re going next?
Takie poranki jak dziś nie zdarzają się zbyt często. Obudziłam się kilka minut przed wpółdo szóstą i nie mogłam już spać. Włączyłam laptopa, poodpisywałam na zaległe wiadomości. Kuba obudził się kilka minut po siódmej i po raz pierwszy od dawna mogłam przyglądać się chwili, w której wstaje. Rozciąganie małych rączek i nóżek, ziewanie najsłodszej buzi na świecie, przecieranie najszczerszych oczu i śpiące pełzanie na moje łóżko. Niby nic, a jednak spoglądanie na niego sprawiło, że automatycznie wpadłam w naprawdę świetny nastrój. Nieco nostalgiczny, jednak wciąż pozytywny.
A ja wciąż przekładam, wyrzucam i pakuję. W między czasie przeglądam tanie tapety ścienne. Z dumą mogę przyznać, że z większością się już uporałam. Na dobrą sprawę zostaje mi spakować nasze ubrania i bieżące kosmetyki, czym zajmę się przed samą przeprowadzką. W naszym pokoju zrobiło się okropnie pusto- nawet nie ma już o co się potknąć. W pokoju rodziców nie ma już sterty porozrzucanych zabawek. Jestem zmęczona, jednak jest to pozytywne zmęczenie. Wiem, że przeprowadzka jest ogromnym krokiem na przód, a ja nie chcę stać w miejscu.