Do trzech razy sztuka- wreszcie nam się udało, Oliwskie ZOO zaliczone. ;)
Wypad do ZOO w Oliwie planowaliśmy już od kilku miesięcy. Za nami są już dwa nieudane podejścia, więc i do dzisiejszego wyjazdu podchodziłam z dystansem. Na szczęście pogoda dopisała i tym razem nic nie pokrzyżowało naszych planów. Kuba przed wyjazdem do ZOO był bardzo podekscytowany, a najbardziej cieszyła go wizja małpek, żyrafy i słonia. W praktyce było identycznie- cieszył się do żyrafy i żółwi, cieszył się do słonia i pingwinów. Jednak bardziej spodobały mu się surykatki, które porównał do psa rodziców Grześka. O dziwo małpek oglądać nie chciał- zasłaniał oczy i marudził. Mnie najbardziej zależało na zobaczeniu żyrafy i lwa. Te pierwsze całkiem fajne, ale niestety były dość daleko. A lew? Zniknął, tak samo jak kangury. Tygrys i niedźwiedź brunatny? Odpoczywali jak po ciężkim melanżu- ale było dość duszno, więc można im to wybaczyć. W ZOO przesiedzieliśmy, a właściwie przechodziliśmy jakieś trzy godziny- jak się okazało, dla Kuby to już za długo i chciał wracać. Co było naszym głównym punktem? Daniele! Małe Bambi pozwoliły nam wszystkim nakarmić się, co dla Kuby było naprawdę świetną zabawą. Prawdę mówiąc ciężko było go od nich później zabrać. :)
Widać,że wyjazd udany i najważniejsze pogoda dopisała ;) my byliśmy na dzień dziecka w ZOO w Poznaniu Jula zachwycona również surokatkami :D
Widać że wycieczka udana :) Ja uwielbiam jeździć do ZOO :) ZOO w Oliwie odwiedzamy co roku. Mieszkam w Tczewie więc nie mam daleko :)
Mojego synka najbardziej ucieszył hipopotam,który byl tego dnia w świetnym nastroju na wygłupy :)