Wyjeżdżając na wakacje powinniśmy pamiętać przede wszystkim o tym, aby zabrać ze sobą KULTURĘ OSOBISTĄ.
Zupełnie naturalnym jest, że ludzie mieszkający na południu i w centralnej Polsce, nie mając stałego dostępu do morza- przez cały rok czekają na urlop, aby wsiąść w samochód i wybrać się na wakacje nad morzem. Nadmorskie miejscowości masowo odwiedzane są przez tłumy turystów. W mojej rodzinnej miejscowości- Władysławowie, od plaży dzieli mnie dosłownie kilka minut spokojnego spaceru. Niejednokrotnie miałam więc przekonać się o tym, że część turystów (oczywiście niektórych mieszkańców również) nie zabrała na wczasy najważniejszego- kultury.
CZEGO NIE ROBIĆ NA WAKACJACH NAD MORZEM?
- Nie wiem jak wygląda to w innych miejscowościach, jednak na plaży we Władysławowie jednym z głównych problemów jest… publiczne załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych. Nawet podczas ostatniego spaceru miałam okazję uświadczyć niesamowitych widoków, o których wolałabym zapomnieć. Ja rozumiem wszystko- że plaża, że słoneczko, że piwko w upalny dzień, a do toalety “daleko”. Nigdy nie zrozumiem jednak jak można w biały dzień, wśród tysięcy turystów załatwiać się do morza, bądź co gorsza wykorzystywać w tym celu wydmy, po których chodzenie jest zabronione. Spacerują dorośli, starsi, spacerują małe dzieci i co widzą wchodząc na plażę? Panów odwróconych tyłem, którzy siusiają. Ot tak, a parę metrów dalej toi toi… Ale po co płacić dwa złote, skoro można za darmo?
- Nie od dziś wiadomo, że ulice są przeznaczone dla pojazdów mechanicznych, chodniki i deptaki dla pieszych, a drogi rowerowe dla rowerzystów. Niestety w tym mieście podczas wakacji ten podział jest właściwie niewidoczny. Ludzie masowo spacerują ścieżkami rowerowymi utrudniając przejazd rowerzystom, podczas gdy równolegle ciągnie się chodnik. I te pretensje, kiedy rowerzysta chce przejechać po wyznaczonej dla niego ścieżce… Dziś kilkakrotnie uświadczyliśmy także pieszych beztrosko spacerujących sobie ulicami Władysławowa. Oczywiście działa to również w drugą stronę- samochody jeżdżą pod prąd (ostatnio nam babeczka pod Biedronką drogę zajechała i jeszcze była zdziwiona!) i parkowane są tam gdzie nie powinny. Zdarza się, że i rowerzyści mają gdzieś ścieżki i jeżdżą równolegle po chodnikach. Dziś minęliśmy dwie rowerzystki, wjeżdżające ulicą pod górkę na ulicy jednokierunkowej. A spróbuj zwrócić takiemu uwagę, to jeszcze Cię z błotem zmiesza. Rok temu miałam taką sytuację, kiedy jakaś paniusia około trzydziestki prawie wjechała mi w wózek. Na chodniku. Sorry, nie przemilczałam.
- Wszyscy chcemy kupować tanio, szczególnie kiedy cały rok oszczędzaliśmy na poczet wyczekiwanych wakacji. Nic więc dziwnego, że dyskonty typu Biedronka, czy Lidl są znacznie bardziej oblegane niżeli osiedlowe sklepy, w których niekiedy ceny przekraczają wartość towaru. Jednak jeśli decydujemy się na wypad do większego sklepu (jak większość ludzi)- nie powinniśmy dziwić się temu, że przyjdzie nam postać w kolejce nieco dłużej. Zwróćmy uwagę na fakt, że kasjerki w dyskontach zarabiają tyle samo bez względu na to, ilu klientów obsłużyły. A kiedy widzą długą kolejkę, z reguły naprawdę robią wszyscy, aby rozluźnić ją jak najszybciej i również mieć chwilkę spokoju. Tak więc uszczypliwe komentarze w kierunku pań na kasie są naprawdę nie na miejscu i tak naprawdę nie ubliża się w ten sposób im, co jedynie pokazuje swoje chamstwo i totalny brak kultury.
- Swego czasu miałam okazję pracować kilka sezonów z rzędu w jednym z większych sklepów we Władysławowie, w efekcie czego mogłam bliżej przyjrzeć się zwyczajom niektórych przyjezdnych. Wiadomo- “swoich” miejscowych się zna i reguły wiadomo, czego można się po niektórych spodziewać. Niektórzy turyści potrafią jednak naprawdę nieźle zaskoczyć. Nigdy nie zapomnę sytuacji, kiedy obsługując dział z pieczywem i piekarnią zostałam poproszona o przekrojenie bułki na pół i posmarowanie jej masłem. Sezon, kolejka nieziemska, każdy wściekły i chce kupić “tylko bułki” i uciec na plażę. Oczywiście przygotowywanie posiłków dla wczasowiczów nie należało do moich obowiązków i naprawdę nie miałam na to czasu, co tłumaczyłam kobiecie obsługując już innego klienta. Dowiedziałam się jedynie, że jestem niemiła i “u nas w Warszawie” tak można.
- Tekst “u nas w Warszawie” jest jednym z najczęściej słyszanych tekstów podczas wakacji nad morzem. Oczywiście najczęściej wypowiadają to zdanie osoby, które mieszkają w jakiejś malutkiej miejscowości pod Warszawą i w ten sposób odświeżają niechlubny stereotyp chama Warszawiaka. Tekst ten można usłyszeć właściwie w każdej sytuacji. A bo w Warszawie jest lepiej i można coś zrobić, a to w Warszawie nie ma takich “dziwnych” obyczajów, a to w Warszawie to i tamto. Hitem była sytuacja opowiedziana mi przez moją znajomą, która pracowała latem w jednym z oddziałów pocztowych. Codziennie zdarzały się sytuacje, kiedy ludzie kupując znaczki na kartki wyraźnie zaznaczali, że potrzebują przykładowo: “dwa zwykłe znaczki i jeden do Warszawy”. Możliwe, że kiedyś już opowiadałam Wam o tej sytuacji. Osobiście nic do stolicy nie mam, ale denerwują mnie puchacze z przedmieścia, którzy obnoszą się swoją “warszawskością” w dość nietypowy (by nie powiedzieć wprost- chamski) sposób.
- Korki w okresie wakacyjnym są rzeczą normalną i nie powinny dziwić nikogo, tym bardziej, że półwysep helski skonstruowany jest tak, że prowadzi przez niego jedna droga, która zakorkowana jest właściwie przez cały czas. Zmierzając nad morze korki zaczynają się już właściwie zaraz po zjeździe z obwodnicy. I podejrzewam, że wszystko naprawdę przebiegałoby naprawdę dużo sprawniej, gdyby niektórzy kierowcy wykazywali się nie tyle większym poziomem kultury, co i po prostu inteligencją. Obie rzeczy naprawdę nie bolą. Nie da się również ukryć, że o ile mamy taką możliwość- nad morze naprawdę szybciej dotrzemy podróżując pociągiem.
- Śpieszy Ci się? A kogo to w ogóle obchodzi? Przebijasz się przez tłum, wypowiadając słowo “przepraszam” przynajmniej kilkanaście razy na minutę. I co z tego? Niektórym ludziom to słowo jest zupełnie obce. Hitem są również postoje rodzinne na środku chodnika. Bo co zejść gdzieś na bok, żeby przykładowo jedna osoba mogła zawiązać rozwiązaną sznurówkę? Przecież cała rodzina musi zatrzymać się na samym środku chodnika, by wspomóc kogoś duchowo, prawda? A spróbuj zwrócić uwagę i spróbować przejść.
Oczywiście wszystkie te sytuacje mają miejsce również po za sezonem, jednak przy takim natężeniu ludności widoczne są dużo częściej i bolą dużo bardziej.
i posmarowałaś tą bułkę masłem?? :))))))) Jestem w trakcie pisania podobnego posta, chama na wakacjach za granicą.. będzie prawie identycznie ;))) Ale to fakt, teraz byłam na wakacjach nad morzem- i w miejscu bardzo rodzinnym i bardzo imprezowym. Poziom kultury co niektorych w obu miejscach podobny.. a raczej zerowy. Nie wspomnę o chlaniu na plazy przy bawiących się dzieciach… a potem się tacy rodzice zdziwią,że ich dziecko stoi pod trzepakiem z puszką piwa= bo takie własnie ma wzorce z dziecinstwa.
Ja w tym roku byłam w Darłówku i w sumie nie spotkałam się z przekjawami braku kultury. Było naprawdę fajnie. Noclegi przepiękne, pokój po remoncie znaleziony w ostatniej chwili na nocujznami.pl za 20 zł za osobę. Super sprawa.