Wszyscy rodzice marzą o tym, aby dziecko samo wiedziało, że trzeba już pójść spać. Marzy nam się również, aby nasze dzieci nie budziły nas za szybko. Niestety nauczenie ich tego nie jest takie łatwe, jak mogłoby się pozornie wydawać. Z pomocą przybywa nam więc zegar Gro-Clock!
O brytyjskiej marce Gro Company opowiadałam Wam już przy okazji niezwykle praktycznego termometru Gro-Egg (tutaj). Jak wtedy wspominałam- firma ta oferuje nam bezpieczne śpiworki dla dzieci, ale i bardzo fajne gadżety powiązane ze snem dziecka, których zadaniem jest po prostu ułatwienie nam życia.
ZEGAR GRO-CLOCK, by GRO COMPANY.
Najpierw nieco teorii- czym wyróżnia się Gro-Clock na tle innych dziecięcych zegarów?
- Główną cechą Gro-Clock jest podświetlany ekran, na którym pojawiają się gwiazdki, lub słońce- w zależności od godziny. Dzięki temu dziecko wie, kiedy powinno spać, a kiedy może już obudzić swoich rodziców i rozpocząć kolejny, pełen przygód dzień.
- Jeśli dziecko obudzi się szybciej niż my (a w naszym przypadku często się to zdarza) pewnym jest, że niecierpliwie będzie czekać, by mogło nas obudzić. W Gro-Clock nocne gwiazdki zanikają kolejno, co umożliwia nieco starszemu dziecku odliczanie do czasu “pobudki”.
- Jedną z ciekawszych opcji Gro-Clock jest blokada, czyli tak zwany key-lock. Wszyscy wiemy, że dzieci uwielbiają dotykać wszystkiego, a jeśli coś dodatkowo świeci- to ciężko uchronić to przed małymi, ciekawskimi rączkami. Nasz zegar Gro-Clock możemy zablokować, w efekcie czego dziecko samo niczego nie poprzestawia.
- W Gro-Clock sami ustawiamy sobie porę zasypiania i wstawania. W naszym przypadku początkowo była to godzina dziewiąta rano, oraz dwudziesta druga. Możemy również ustawić na ten czas alarmy, które poinformują dziecko o tym, że trzeba już pójść spać, oraz o tym, że może obudzić rodziców. To naprawdę bardzo fajne rozwiązanie tym bardziej, że dzieci czasem chętniej słuchają innych niż rodziców. Jeśli więc fajny, uśmiechnięty zegar zasygnalizuje mu, że powinno już pójść spać- istnieje większe prawdopodobieństwo na to, że obejdzie się bez marudzenia.
- Co ważne, zegar Gro-Clock spełnia wszystkie standardy- zarówno brytyjskie, jak i europejskie.
- Zasilany jest elektrycznie- dołączony jest do niego sporej długości kabel.
JAK GRO-CLOCK SPRAWDZIŁ SIĘ W PRAKTYCE?
Nie ukrywam, że poprawne ustawienie zegara Gro-Clock okazało się dla mnie czarną magią. Niby wszystko proste i ładnie opisane w instrukcji, jednak elektronika niestety nie jest moją mocną stroną i nie mam do niej cierpliwości. Tutaj więc po raz kolejny pomoc Grześka okazała się niezastąpiona. Podobnie jak w przypadku wspomnianego jajeczka Gro-Egg Kuba był dość podekscytowany. Radość spotęgował fakt, że przecież na zegarze wieczorem pojawiają się lubiane przez niego gwiazdki.
Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy też rzeczywista zasługa Gro-Clock, jednak zanim w naszym domu pojawił się zegar- Kuba wstał około siódmej rano. Było to dla mnie niezwykle męczące, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jestem nocnym markiem i często siedzę przy laptopie praktycznie do rana. W efekcie tego spać chadzał najpóźniej około dwudziestej. Grock-Clock był więc moją ostatnią szansą na wysypianie się. Po blisko dwóch tygodniach sprawa wygląda tak, że Kuba zasypia mniej więcej po dwudziestej trzeciej (co umożliwia nam wieczorne spacery), a wstaje zazwyczaj około dziesiątej rano. W taki tryb pracy ustawiliśmy także Gro-Clock– słoneczko pojawia się o dziesiątej rano, a gwiazdki o dwudziestej trzeciej. Niektórzy być może stwierdzą, że to dość późna pora na sen blisko trzy-letniego dziecka- my jednak widzimy same plusy. Kuba nie sypia w dzień, więc aktywny jest od rana do późnego wieczora. Ja spokojnie mogę posiedzieć do późna nie bojąc się o to, że za trzy godziny będę miała bezlitosną pobudkę. Jest lato, na dworze długo jest jasno, a wieczory są ciepłe- w związku z czym możemy spacerować wieczorami, bez konieczności pływania w promieniach bezlitosnego słońca.
Co istotne- sam zegar Grock-Clock wywołuje w Kubie pozytywne odczucia. Nie traktuje go jako czegoś nieprzyjemnego, co każe mu pójść spać i z łaską pozwala nas budzić. Jest mrugające okiem słoneczko, są niebieskie gwiazdki- więc jest fajnie. Oczywiście w przypadku Kuby (a i z pewnością również większości dzieci)- opcja key-lock jest po prostu niezastąpiona.
Zdjęcia z poranków Kuby z Gro-Clock niestety Wam nie pokażę, bo… Jeszcze nie zdarzyło się, bym wstała szybciej niż on. :-)
Duży wybór produktów marki Gro Company, między innymi wspominane już przez nas: termometr Gro-Egg i zegar Gro-Clock, a także śpiworki do spania znajdziecie w CAŁYDLAMAMY.pl, oraz FABRYKA WAFELKÓW.
I pomyslec, ze ja za zwykly zegar z funkcja zmiany kolorow i budzenia- wiesz, taki zwykly, cyfrowy, dla dziecka= zaplacilam sto piecdziesiat plnkow. Moglam doplacic i kupic ten, o ktorym piszesz. Niestety nie mialam zadnego pojecia o jego istnieniu, a szkoda.
:(
Rzeczywiscie zegar wydaje sie fajny i praktyczny. Jednak usmiech Kuby kiedy na niego patrzy- boskiiii!!!!!!!!!!! :) Jak zawsze zreszta.
Dzięki! :)
Wow, no az mnie ciekawosc zzerala i myslalam, ze cena bedzie jak za zboze, czyli pare grubszych stowek, a tu niespodzianka, bo dwie stykna. Jestem w szoku serio, bo zazwyczaj za takie gadzety trzeba slono zaplacic. ;)
To prawda, większość gadżetów kosztuje tyle, że nawet nie warto zawracać sobie nimi głowy. ;) A tu niespodzianka.
Kuba <3
<3 no Kuba, Kuba.
O to to :) Dodaję sobie ten wpis do zakładek, kiedy to już mój Bubinek dorośnie do zrozumienia co oznaczają gwiazdki. Wydaje się – super gadżet!
;-) Super! Teoretycznie zegar Gro-Clock jest dla maluchów, od drugiego roku życia i myślę, że to rzeczywiście ten kluczowy moment. ;)