I oczom nie wierzę. Po raz kolejny podaje rękę obcej osobie.
Dzień jak co dzień, zwykły spacer, Kuba biegnie wesoło z przodu. Nagle mija go para ludzi w podeszłym wieku. Spoglądają na mnie i ot tak pytają Kubę, czy da im rączkę. Kiedy po raz kolejny daje się prowadzić za rękę obcym ludziom czuję, jak się we mnie gotuje. I dopiero moje stanowcze “KUBA!” sprawia, że mój syn wreszcie przerywa tę farsę,a ja obdarzam dziwną parę lodowatym spojrzeniem. I setny raz tłumaczę Kubie dlaczego postąpił niewłaściwie. Mówię o tym, że nie zna ludzi, nie wie jakie mają zamiary. Opowiadam o tym, co może się stać i że nie wolno mu podawać ręki obcym. Mało tego, nie może nawet z nimi rozmawiać, kiedy go zaczepiają. Zdaje się rozumieć, na chwilę.
Kiedyś nie mieliśmy z tym problemu. Kuba doskonale wiedział, że nikt kogo nie zna nie może go nawet dotknąć. Doskonale pamiętam sytuację z Tesco, kiedy jakaś babka podeszła do Kuby i chciała go połaskotać po brzuszku, a on stanowczo krzyknął “nie ruszaj Kubusia!”.
I zastanawiam się po jaką cholerę obcy ludzie zaczepiają dzieci proponując im podanie ręki. Chcą sprawdzić na ile pozwoli sobie dziecko względem obcych, czy przetestować cierpliwość rodzica? Jakim do cholery prawem ktoś obcy podchodzi i w ogóle dotyka moje dziecko? Czy ja chodzę po ulicy i proponuję maluchom, aby dały mi rękę?
Moja cierpliwość w tej kwestii skończyła się wraz z dniem wczorajszym i wiem, że będę reagować dużo ostrzej niż dotychczas. I to nie względem upominania Kuby, co zwracania uwagi tym obcym ludziom.
Bardzo dobrze, że tłumaczysz swojemu Synkowi takie rzeczy ale wydaje mi się że nie powinnaś się denerwować. Starsi ludzie patrzą na małe dzieci bez złych zamiarów. Być może wspominają czasy kiedy ich Dzieci były w takim wieku, albo tęsknią za wnukami. To oczywiście ich nie usprawiedliwia – ale tłumaczy dlaczego nie warto się złościć. Pozdrawiam :)
“Starsi ludzie patrzą na małe dzieci bez złych zamiarów.” WSZYSCY? Skąd ta pewność?