Zacznijmy może od tego, że gdyby nie zmiana nazwy, a właściwie powrót do tej pierwotnej – ankiety w ogóle by nie było. Cieszę się jednak zarówno z tego, że to miejsce znów widnieje w sieci jako “Mama Kubusia“, jak i z tego, że przeprowadziłam tą ankietę. Dodatkowo cieszy mnie, że zdecydowana większość z Was również zadowolona jest z tej zmiany. Blogowi również wyszło to na ogromny plus i notuję to każdego dnia. Mnie też wyszło to na plus, wewnętrznie. Czuję, że znów jestem “u siebie” i znów mam ochotę cokolwiek tutaj robić, bez zmuszania samej siebie.
I to mnie cieszy. Chcecie i zdjęć i tekstu. Co prawda tego drugiego ostatnio było tutaj zdecydowanie mniej, jednak wszystko przed nami. Nadrobimy. W szkicach mam tyle wpisów, że mogłabym kończyć je i dodawać po kilka dziennie. Najpierw muszę jednak uporać się ze sprawami związanymi z pracą, bo to również ostatnio zawaliłam.
Dla mnie też jest czytelny i całość jest przejrzysta. Dobrze, że wy też tak to odbieracie. Swego czasu potrafiłam zmieniać szablon kilka razy w tygodniu, zresztą sami dobrze wiecie jak to wyglądało. Z tego jestem w pełni zadowolona, ma wszystko to czego potrzebuję.
Niech Bóg ma Was w opiece! A tak serio, Instagram fajna sprawa. Zazwyczaj wszystkie nowości i wszystkie zdjęcia lądują właśnie tam. Bardzo często bywa też tak, że zdjęcia które tam znajdziecie – nie pojawiają się nigdzie indziej.
I tu mamy problem, bo jest mega rozbieżność. Część czyta przed pracą, inni w pracy, jeszcze inni po obiedzie, a większość do poduszki. Równowaga w przyrodzie musi być. ;) I na to reguły nie ma – czasem wpisów opublikowany w godzinach bardzo późnych w ciągu kilku minut dotrze do szerszego grona niż wpis, który wisi na blogu od samego rana.
W pytaniach dotyczących tego, co powinno pojawić się na blogu i o czym chcielibyście tutaj poczytać, co zobaczyć jest swojego rodzaju zgodność. Zdecydowana większość z Was zadowolona jest z tego jak wygląda to teraz, część z Was z kolei podrzuca różnego rodzaju tematy. Jedyne co się nie zmieni i o czym niedawno informowałam na fan page – nie poczytacie o mojej relacji z Grześkiem, o samym Grześku i jego relacji z Kubą. Internet nie sprzyja dzisiaj związkom. Na początku kusiło mnie, by wrzucić jakieś fajne zdjęcie – na szczęście mi przeszło.
A tak, mogliście coś jeszcze na końcu dodać. Tam z reguły lądowały pozdrowienia, buziaki, różnego rodzaju życzenia. Czyli takie głaskanie mnie po główce i klepanie po pleckach. O dziwo w tej ankiecie nie pojawił się żaden zawistny hejter. Może wreszcie zrozumieli, że nie ma tu dla nich miejsca?