Przed tym pytaniem z całą pewnością staje kiedyś każdy rodzic.
Kiedy dziecko jest jeszcze małe kwestia podejmowania wszelkich decyzji z nim związanych spoczywa na jego rodzicach. To my decydujemy o sposobie karmienia, o ubraniach dziecka i zabawkach, którymi będzie się ono bawić. My ustalamy, jaki smak pozna jako pierwszy, która bajka będzie tą pierwszą. Wszystko jest nowe i fascynujące, a radość dziecka sprawia, że utwierdzamy się w słuszności naszych wyborów.
Kiedy jednak w grę wchodzi już nieco starsze dziecko – nie zawsze jest łatwo. Czasem musimy godzić się na pewno ustępstwa. Właściwie nie musimy, a możemy i bardzo często to robimy.
W przypadku moim i Kuby zaczęło się od rzeczy względnie nieistotnych. Sam wybierał książkę, którą chce się bawić czy kredkę, którą chce bazgrać po kartce z bloku. Z czasem jednak zaczęłam pytać go o to, co chciałby zjeść na śniadanie, obiad i kolację. Wybierał dania, wybierał owoce, a z czasem i słodycze, na które ma ochotę. W przypadku wielu współprac – Kuba również sam wybierał zabawki, czy wzory ubrań, czasem materiały na pościele.
Na szczęście nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, jakim jest taki konkretny wybór ubrań. Owszem, Kuba wybiera kiedy kupuję mu coś nowego, ale wśród rzeczy, które mu pokażę. Całe szczęście nie zgłasza sprzeciwu, a i ja czasem kupię mu coś, co kompletnie mi się nie podoba. Tak było chociażby z przerażająco brzydkimi, niebieskimi spodenkami w potworki, w których Kuba zakochał się w wakacje od pierwszego wejrzenia. Co prawda chodził w nich tylko po mieszkaniu, ewentualnie na plac zabaw pod blok, ale zawsze to coś i sprawiało mu to radość.
Pierwszym większym ustępstwem był dzień, gdy zamawiałam poszewki na nową pościel Kuby. Sami wiecie jak to zawsze u nas było – co dwa miesiące nowy wystrój, wymiana pościeli i dodatków. Kosztowne, ale tak było. I chwilami bardzo mi tego brakuje, jednak jedynym co mogę tego zrobić to poczekać jeszcze trochę na prawdziwie własny kąt, gdzie będę mogła szaleć. Wróćmy jednak do tej pościeli. Początkowo chciałam uszyć ją sama, jak zawsze. Wydawanie kilkudziesięciu złotych na komplet pościeli, który wcale mi się nie podobał uważałam po prostu za czystą głupotę. Początkowo oczy zawiesiłam na czarnych tkaninach w białe chmurki i bliska byłam temu, by je zamówić. Zbliżały się jednak urodziny Kuby i w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że pościel z pociągami spodobałaby mu się dużo bardziej. Po prostu – cieszyłby się z niej, a przecież o to chodziło, w końcu miała to być pościel dla niego, nie dla mnie. Niestety, nigdzie nie mogłam znaleźć materiałów z motywem “Tomka i Przyjaciół”. I tego dnia z bólem serca zamówiłam gotowy komplet na Allegro. Kuba sam wybierał wśród dwóch dostępnych modeli. Nie pasuje on kompletnie do niczego w naszym pokoju, ale jest.
Kolejnym “poważniejszym” zakupem, w którym pomógł Kuba był dywan do pokoju. Początkowo totalnie nie wyobrażałam sobie kolorowego dywanu w ulice, serio. Byłam pewna, że Grzesiek robi sobie ze mnie jaja, kiedy zaczął o tym mówić. Prawdę mówiąc nadal razi mnie w oczy, a zbieranie z niego zabawek, albo co gorsza ciastoliny – jest prawdziwym koszmarem. Przez to, że jest tak naciapany kolorami nie widać na nim właściwie niczego. A potem tylko badum tss i pięta ląduje na ostrej krawędzi plastikowego toru. Ale dywan jest, taki jak chciał Kuba.
Kiedy dotarł do mnie przelew na prezent urodzinowy dla Kuby – kompletnie nie miałam pojęcia co mu kupić. Zabawek mnóstwo, ubrania aktualnie już zakupione. Postanowiłam więc zabrać Kubę na zakupy i dać mu wybór. Wytłumaczyłam mu od kogo dostał pieniążki, ile, oraz z jakiej okazji. Zabrałam go do Smyka, bo to chyba najsensowniejsze miejsce w okolicy. Byłam pewna, że Kuba rzuci się na jakiś wypasiony, duży samochód, albo co gorsza kolejne tory z pociągami. A tu… Niespodzianka. Gdy tylko zobaczył w smyku ciastolinę PlayDoh – oszalał. Napakował jej do wózka tyle, że zostało mu kilkanaście złotych. Kilkakrotnie pytałam go o to, czy jest pewny swojego wyboru (wiedziałam, że tak – za każdym razem kiedy odwiedzamy moich rodziców i bawi się ciastoliną – dziecko po prostu znika, pochłania się na maxa!). Po za sporą ilością kolorowych kubeczków z ciastoliną znaleźliśmy jeszcze ciastolinę w zestawie z samochodzikiem. Kuba oszalał, naprawdę. Kiedy podczas dalszych zakupów siedział w marketowym wózku, co chwilę sprawdzał czy jego zakupy nie zginęły. A po powrocie do domu radości nie było końca. Co prawda, kiedy zrywam zaschnięte kulki ciastoliny o wielkości mikroskopijnej z kolorowego dywanu – nie jest już tak fajnie. Tej modeliny na nim nie widać i tyle. Odczuwasz ją dopiero wtedy, gdy przyklei Ci się do skarpetki.
Kilka osób skrytykowało moje podejście. “Boże, jak mogłaś pozwolić mu wybrać głupią ciastolinę, przecież mogliście kupić coś lepszego…“. Ano, mogliśmy. Pewnie, że mogliśmy. Jednak Kuba świadomy tego jakie zabawki ma w domu postawił na ciastolinę. Mógł. Jego pieniążki, jego prezent, więc i jego decyzja. Osobiście nie widzę w tym naprawdę niczego dziwnego. Przy okazji Świąt i urodzin zawsze pytam Kubę o to, co chce dostać. Przed swoimi trzecimi urodzinami ot tak, kiedyś powiedział mojej mamie, że chciałby dostać zielony tramwaj. Naprawdę nie wiem, dlaczego akurat zielony. Sam wybór tramwaju mnie nie dziwi, bo Kuba aż piszczy na sam wydźwięk tego słowa. Możecie się domyślać jak bardzo się ucieszył, kiedy moi rodzice przyjechali, a wśród prezentów znalazł między innymi właśnie zielony tramwaj.
Dobrze jest dziecku pozwolic na podejmowanie samodzielnych decyzji :) Uczy się samodzielności i ma wtedy świadomość, że może sam o czymś decydować! Więc tam gdzie sie da, zostawiajmy dziecku taką możliwość :)
Danie dziecku wyboru moim zdaniem jest bardzo dojrzałym i mądrym zachowaniem. Jak ma i kiedy uczyć się decyzyjności i samodzielności, jak nie od najmłodszych lat? Osoby, które uważają to za nienormalne niech się w myślach cofną w czasie – czy mieliście wybór, czy rodzice/opiekunowie liczyli się z waszym zdaniem, czy byliście zachwycenia z narzucanych wam odgórnie rzeczy?