Czy to jak urządzony jest salon fryzjerski ma jakikolwiek wpływ na to, jak czuje się w nim klientka?
Kiedyś nie zwracałam uwagi na wnętrza. Byłam totalną ignorantką i naprawdę nie miało dla mnie znaczenia, czy w salonie siedzę na zwykłym fotelu, czy też na takim wygodnym z podnóżkiem. Nie miał dla mnie znaczenia wystrój ścian, rodzaj luster. Po prostu przychodziłam podciąć włosy i tyle.
Nastał jednak czas, w którym wszystko się zmieniło. Po kolejnym obcięciu włosów, które mnie nie satysfakcjonowało – przestałam nie tylko ufać fryzjerom, ale i korzystać z ich usług. Sama więc farbowałam, przedłużałam i podcinałam włosy. Pierwszy raz po naprawdę wielu latach – salon fryzjerki odwiedziłam będąc w ciąży z Kubą. Salon mieścił się w małym miasteczku, więc nie spodziewałam tam luksusów. Wyobrażałam sobie małe pomieszczenie, urządzone tragicznie. Nie wiem z czego wynikało moje negatywne podejście. Jednak kiedy weszłam do środka, doznałam lekkiego szoku. Zrozumiałam, że w małym miasteczku meble do salonu fryzjerskiego wybierane są bardziej starannie, niż w większych miastach. A przynajmniej tak było w tym przypadku i nie mówię tutaj o prestiżowych salonach, w których obcięcie włosów ceni się kilkadziesiąt złotych, a tych mniejszych salonikach.
Nie wiedzieć dlaczego – zawsze, kiedy wybiorę się do fryzjera spędzam tam sporo czasu, nawet jeśli idę jedynie ścieniować grzywkę, czy podciąć końcówki. Być może wynika to z faktu, że wychodzę z założenia, że skoro już płacę komuś za coś, co na dobrą sprawę (jednak z różnym efektem) mogłabym zrobić sama – to oczekuję perfekcji. Nie lubię fryzjerów, którzy działają mechanicznie, a swoją pracę wykonują wedle wyuczonego schematu. Z racji więc sporej ilości czasu spędzonego na fryzjerskim fotelu, jego kształt naprawdę ma dla mnie znaczenie.
Porównajmy sobie chociażby te dwa fotele. Różnica w cenie między nimi jest ogromna – czarny jest dwukrotnie droższy od czerwonego. Na którym z nich wolałybyście usiąść do strzyżenia? Ja, bez względu na cenę – na czarnym. Właśnie ten typ foteli fryzjerskich jest moim ulubionym.
Zresztą podobnie jest z podnóżkami i tutaj zawsze mam ogromny problem. W zdecydowanej większości salonów dominują podnóżki w stylu z pierwszego zdjęcia. Niestety, ze względu na mój wzrost (całe 161 cm!), mimo najniżej opuszczonego krzesła – rzadko kiedy dosięgam do podnóżka, co jest dla mnie denerwujące – nienawidzę, kiedy nogi wiszą mi bezwładnie, czuję się wtedy mało stabilnie.
Lubię, kiedy w salonie fryzjerskim na ścianach wiszą różnego rodzaju inspiracje. Czasami mam ochotę na jakąś małą zmianę, jednak nie jest ona jakaś określona. Mnie te różne zdjęcia pomagają – czasami trafi się coś fajnego.
A jak jest u Was? Czy wystrój i wyposażenie salonu fryzjerskiego mają wpływ na Wasze samopoczucie podczas zabiegów fryzjerskich? A może nie ma to dla Was żadnego znaczenia?