Nie ukrywam, że do niedawna marka “Diagnosis” kojarzyła mi się wyłącznie ze sprzętem medycznym i pojęcia nie miałam, że w swojej ofercie mają również kosmetyki.
Sylikonowy żel na blizny, Scarsilc.
Na moim ciele znaleźć można całe mnóstwo blizn. Niektóre z nich to błędy młodości, inne to efekt różnego rodzaju wypadków w kuchni. Ostatnimi czasy, nie wiedzieć czemu na moim ciele zaczęły pokazywać się blizny z przed kilku lat. Szczególnie drażniąca jest dla mnie jedna z większych blizn na lewej ręce, którą przed wyjściem z domu pokrywam zieloną bazą. Nigdy nie stosowałam żadnego żelu, kremu ani maści na blizny. I choć wiele pozytywnych słów o nich słyszałam, jakoś nie mogłam uwierzyć, że naprawdę mają tak cudowną moc. Maści Scarsilc (klik) używam od blisko dwóch tygodni. Zdaniem producenta – aby zobaczyć efekt zanikania blizn wieloletnich, trzeba stosować żel od trzech do sześciu miesięcy. Prawdę mówiąc jestem bardzo podatna na wszelkiego rodzaju leki i kosmetyki “lecznicze”. I chcąc nie chcąc muszę przyznać, że nawet po tak krótkim czasie widzę minimalną różnicę – co bardzo mnie cieszy. Co prawda opakowanie żelu to zaledwie 20 ml i gdybym chciała pozbyć się wszystkich blizn na swoim ciele użyłabym go jednorazowo – mi zależy jedynie na zatuszowaniu tej jednej, o której wspomniałam wyżej. Pozostaje mi zatem sumiennie wsmarowywać w nią żel i mam nadzieję, że za jakiś czas efekt będzie jeszcze bardziej satysfakcjonujący.
MASKA DO WŁOSÓW Z OLEJKIEM ARGANOWYM.
Nie ukrywam, że moja przyjaźń z wszelkiego rodzaju maskami do włosów ostatnimi czasy jest nieco zaniedbana. Nie wynika to z lenistwa, czy złości, a jedynie z faktu, że czerwony kolor bardzo szybko spłukuje się z włosów. Bądź co bądź moje włosy cały czas potrzebują regeneracji, choć nie da się ukryć, że przy tych wszystkich eksperymentach, które im zafundowałam – nie są w najgorszym stanie. Z moimi włosami problem mam jeden – są suche. Mimo szamponów i odżywek miłe w dotyku pozostawały tylko przez pierwszy dzień po ich umyciu. Z maską do włosów z olejkiem arganowym (klik) spotkałam się chyba pierwszy raz w życiu. Jak do tej pory użyłam jej trzy razy – pozostawiając ją na włosach przez około piętnastu minut. W efekcie tego moje włosy są milsze w dotyku na nieco dłużej. Sama maska ma bardzo przyjemny, lekko wyczuwalny zapach i miłą dla dłoni konsystencję.
MASŁO DO CIAŁA Z OLEJKIEM ARGANOWYM.
Choć jakiś czas temu obiecałam sobie, że polubię się z różnego rodzaju balsamami do ciała – nic z tego nie wyszło. Z natury mam bardzo, ale to naprawdę bardzo suchą skórę. Zresztą – nie na darmo jakiś rok temu moja kochana Honorata nazwała mnie “wysuszoną zołzą“. Uznałam, że skoro już wpadło mi w ręce masło z olejkiem arganowym (klik) to bez sensu, aby ot tak leżało sobie z skrzyni z kosmetykami. Pierwszy kontakt był bardzo miły. Wiecie – ja, zdeterminowana, zmotywowana; masło tak cudownie pachnące i miłe. Następnego dnia poszło dobrze, kolejnego również. Zaczęłam zauważać różnicę w stanie skóry swojego ciała. Po przejechaniu po niej paznokciem nie pozostawały już białe ślady. I to było coś, właściwie nadal jest to coś – takie “wow“! Mam tylko nadzieję, że mój zapał nie jest chwilowy, a to masło zostanie przy mnie na dłużej.
Wszystkie trzy kosmetyki, które pojawiły się dzisiaj na blogu dostępne są na stronie DIAGNOSIS, gdzie znajdziecie również specjalistyczny sprzęt medyczny – w tym inhalatory i ciśnieniomierze.
Ciekawa jestem tego żelu na blizny. Daj znać później jak efekty.
Olejek arganowy to najlepsza rzecz na świecie! :)
PS. też nie wiedziałam, że Diagnosis ma też kosmy. ;)