Kiedy sięgnęłam po książkę Tess Whitehurst “Magia Mody” spodziewałam się raczej cennych porad w kwestiach związanych z doborem ubrań i ich kolorów. Tymczasem okazuje się, że tytuł książki należy potraktować dosłownie.
TESS WHITEHURST – MAGIA MODY
Lubię poradniki traktujące o modzie i urodzie, ponieważ zazwyczaj mogę z nich wyciągnąć coś dla siebie. Ostatnią książką tego typu, która bardzo mi się spodobała była “Jak wyglądać olśniewająco“, o której pisałam tutaj całkiem niedawno. Nie wiedzieć dlaczego od autorki książki “Magia Mody” oczekiwałam naprawdę wiele i niestety jak się okazuje zbyt wiele.
Początek zapowiada się naprawdę interesująco – kilka zadań, dzięki którym dowiadujemy kilku rzeczy o samych sobie. Autorka prosi nas przykładowo o zapisanie na kartce tego, jakim zwierzęciem chcielibyśmy być, a następnie o przypisanie temu zwierzęciu kilku cech, które są naszym zdaniem idealne w wybranym przez nas zwierzęciu i które w tym wypadku i my chciałybyśmy posiadać. Wszystko opatrzone cytatami, które niosą ze sobą głębsze wartości. Później robi się coraz bardziej ciekawie – teorie ubioru, lista podstawowych rzeczy, które powinny znaleźć się w każdej garderobie.
Niestety na tym dla mnie kończy się urok tej książki, bowiem w późniejszych rozdziałach wkraczamy w świat chińskiej astrologii, a to już totalnie nie mój klimat. Nigdy nie zwracałam uwagi na to, jakim jestem żywiołem, ani w roku jakiego zwierzęcia się urodziłam. Absolutnie nie wierzę, aby fakt, że przykładowo urodziłam się w chińskim roku słonia miał jakikolwiek wpływ na moje życie. To, że w moim charakterze jest sporo metalu (poprzez datę urodzenia) również do mnie nie przemawia, więc resztę książki męczyłam, pomijając niektóre strony. Nie wyobrażam sobie również, abym miała modlić się do sukienki przed jej założeniem. Dla mnie to niestety kompletny absurd, bo twardo stąpam po ziemi i nawet nie sprawdzam horoskopów.
Tess Whitehurst – “Magia Mody”
Wydawnictwo – Illuminatio
Modły z kadzidełkiem? O jena ?
Też zwariowałam. ;)