Chcąc nie chcąc, idąc za głosem serca wracam do tego, co otaczając mnie dwa lata temu sprawiało mi wiele przyjemności i dodawało mi spokoju. Znów jest u nas marynistycznie, moim zdaniem idealnie.
Jak wspominałam wcześniej – jedynymi stałymi elementami pokoju są ściany i meble. Szare ściany, na jednej z nich uniwersalna fototapeta ze strzałkami i wymarzone, białe meble. Pościele, które widzieliście wcześniej uszyłam jedynie po to, aby nie spać pod samą kołdrą. Od początku wiedziałam jakiego efektu końcowego oczekuję i zrobiłam wszystko, by móc go osiągnąć. Zauważyłam, że podświadomie cofam się do okresu z przed dwóch lat, kiedy byłam naprawdę szczęśliwa.
Samo szycie naszych pościeli było strasznie czasochłonne, a szycie poszewek na obie kołdry doprowadziło do bólu mojego lewego przedramienia (nie wiem czy wspominałam, ale oboje z Kubą korzystamy z kołder 160 x 200 cm, z racji tego, że często śpimy razem). O tym jak uszyć takie pościele nie będę Wam opowiadała, ponieważ zrobiłam to dwa lata temu na przykładzie mniejszej wtedy jeszcze pościeli Kuby z tym samym motywem – a bez względu na to, czy szyje się małą pościel, czy już tą “dorosłą”, robi się to tak samo.
Szyjąc te pościele ponownie bazowałam na materiałach dostępnych w sklepie MATERIAŁKI.PL. Moja pościel to granatowe kotwice – klik, Kuby to “nad Bałtykiem” – klik, zaś do uszycia kocyka na prośbę Kuby wykorzystałam tkaninę w granatowe i turkusowe kotwice – klik.
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem totalnie zauroczona tym wszystkim, co możecie zobaczyć na powyższych zdjęciach, a dodatkowo dumna z tego, że wszystko to stworzyłam własnymi rękoma. Rzeczy ładne cieszą oko, ale i cieszą serce, jeśli ma się świadomość, że zrobiło się je samemu.
Też byłabym dumna z takiej pościeli :)
Dziękuję! ;)
Śliczne.
Dziękuję ;) !