Kosmetyki mineralne – jeszcze jakiś czas temu na sam wydźwięk słowa “mineralny” przechodził mnie ciarki. Wizja nakładania podkładu sypkiego zamiast fluidu wydawała mi się abstrakcją, której nie będę w stanie ogarnąć. A jednak!
Z kosmetykami mineralnymi jest tak, że albo się je lubi, albo nie. Ja jak wspomniałam – bardzo, ale to bardzo się ich bałam. Nałożenie na twarz kremu BB i podkładu mineralnego wydawało mi się czymś niemożliwym z racji mojej kłopotliwej cery. Przy takich kosmetykach bardzo ważnym elementem jest nawilżanie, o co w moim przypadku mimo dużej pielęgnacji jest bardzo ciężko. Dałam się jednak przekonać i postanowiłam spróbować, w końcu do odważnych świat należy. Uznałam, że ewentualnie po prostu się zrażę i będę wiedziała, że to nie dla mnie.
KOSMETYKI MINERALNE LILY LOLO
Naturalny krem BB wybrałam w kolorze medium – zapewne zimą, kiedy nie jestem opalona wybrałabym odcień jaśniejszy, jednak teraz, kiedy jestem nieco opalona – ten kolor sprawdził się idealnie. Z kolei podkład mineralny SPF 15, to “In the Buff“. Do kompletu potrzebuje jeszcze pędzla Super Kabuki. Na nawilżoną skórę nakładamy krem BB, a następnie pędzlem nakładamy podkład mineralny. W zależności od tego, jaki “odcień” chcemy uzyskać – nakładamy pędzelkiem kolejne warstwy podkładu. Z racji tego, że na mojej twarzy bardzo widoczne są naczynka i zaczerwienienia – do wykonania makijażu użyłam jeszcze zielonego korektora mineralnego “Blush Away“. Korektor nakładamy na pierwszą warstwę podkładu mineralnego, a następnie nim go przykrywamy. Aby zakryć cienie pod oczami, czy maleńkie niedoskonałości możemy użyć korektora mineralnego w odcieniu “Nude“.
Początkowo cała ta czynność bardzo mnie przerażała, naprawdę. Krem, podkład, korektor, podkład. Myślałam, że moja twarz będzie wyglądała po prostu na nienaturalną i powiedzmy “zaszpachlowaną” – w końcu tyle warstw makijażu. Postanowiłam jednak odsunąć na bok swoje uprzedzenia i spróbować. Nałożyłam krem BB na całą twarz, następnie pędzelkiem Super Kabuki zaaplikowałam pierwszą warstwę podkładu, zielony korektor i znów podkład mineralny. Kiedy zaczęłam oglądać swoją twarz w lustrze – byłam w szoku, makijaż był prawie niewidoczny, a moja twarz wydała mi się dużo lżejsza, niżeli przy użyciu fluidu i pudru matującego. Co ciekawe, taki makijaż dużo lepiej sprawdził się u mnie w upalne dni, niżeli “tradycyjny”. Końcem końców – jestem bardzo zadowolona z działania kosmetyków mineralnych, mimo moich wcześniejszych obaw.
Prawdziwym hitem okazała się być jednak mineralna mascara. Przerobiłam w swoim życiu wiele tuszów i myślałam, że znalazłam już swój idealny. Myślałam, bo kiedy spróbowałam mascary Lily Lolo – całkowicie przepadłam. Idealnie rozdziela rzęsy, pogrubia i wydłuża je. Wystarczy poświęcić chwilę, aby uzyskać efekt sztucznych rzęs. Co istotne, mascara nie skleja rzęs, jak to często ma miejsce w przypadku drogeryjnych produktów. Dodatkowo została przebadana okulistycznie i może być również stosowana przy wrażliwych oczach. Podsumowując – zdecydowanie jest wart swojej ceny.
Chciałabym jeszcze dodać, że wszystkie kosmetyki Lily Lolo mają nie tylko piękny wygląd, ale i spakowane są do cudownych pudełeczek, których żal było mi wyrzucić – więc schowałam je do szuflady!
KONKURS! ZGARNIJ NATURALNĄ MASCARĘ LILY LOLO!
Bardzo chciałabym, abyście miały możliwość przetestowania mascary na własnych rzęsach, dlatego razem z Costasy mamy dla Was aż trzy mascary mineralne – po jednej, dla trzech czytelniczek. Jak to zrobić? Wystarczy, że pod tym wpisem (podpisując się imieniem i nazwiskiem, oraz adresem e-mail) zgłosicie chęć przygarnięcia jednej z mascar i powiecie nam, na co najbardziej zwracacie uwagę przy wyborze tuszu do rzęs. Bawimy się do piątku (12.08), a już w sobotni poranek ogłoszę wyniki – aby trzy z Was mogły pozytywnie rozpocząć weekend.
dsds
dsdsds
Zgłaszam chęć przygarnięcia Lily Lolo mineralnej maskary,
gdyż chciałabym aby skończyły się moich poszukiwań koszmary.
Szukam i szukam tej idealnej,
lecz chyba potrzebuję Lily Lolo mineralnej!
Przy zakupie maskary uwagę zwracam na jej szczoteczkę,
by zbyt plastikowa nie była… i pięknie rozczesywała w malutką chwileczkę.
Najważniejsze żeby rzęsy nie były sklejone,
tylko ładnie wywinięte i podkręcone.
Maskara głębią czerni w mig powinna urzekać,
więc myślę, że nie mam już na co dłużej czekać!
Tylko liczyć po cichutku, że dane mi będzie jej testowanie,
a już nie dla mnie w drogerii będzie ciągłe wybieranie :)
Alina Jeka
alinajeka1989@gmail.com
Zawsze zwracam uwagę przede wszystkim na skład, ponieważ przez lata zmagań z AZS nauczyłam się, że to podstawa wszelkiej pielęgnacji czy zdobienia wymagającej skóry. Dużo bardziej efektywne okazują się poszukiwania kosmetyków z tej pierwszej sfery, do kwestii makijażu nieraz jeszcze poszukuję czegoś lepszego niż moje dotychczasowe znaleziska :). Jestem bardzo ciekawa tak mascary.
Aleksandra Biela, aleksandra.biela@interia.pl
Zdecydowanie coś dla mnie ^_^ tusz do rzęs to moja podstawa, uwielbiam kiedy uwydatnia moje spojrzenie! Duże, niebieskie oczy, “oprawione” odpowiednim kosmetykiem hipnotyzują wystarczająco, nie trzeba specjalnie kombinować z makijażem, bo to właśnie oczy są najważniejsze! Wybierając tusz, stawiam na rozdzielenie i wydłużenie rzęs właśnie. A kiedy dodatkowo nie sprawia mi kłopotów po nałożeniu ( czyt. reakcja alergiczna :/ ) to musi to być coś dla mnie. Lily Lolo wygląda bardzo obiecująco…
Przystępuję do zabawy
Marlena Herwy
mzuzi23@wp.pl
Prze cudnie byłoby odkryć to co Ty – czyli idealną mascare. Przy wyborze mascary zależy mi na tym aby przede wszystkim nie sklejała mi rzęs! Uwielbiam naturalny look :) dodatkowym atutem który chciałabym sprawdzić jest to ze jest dla wrażliwsze oczu – noszę na codzień okulary wiec byłby to mega plus!
Maja Dobosz, maja-dobosz@wp.pl
Ja w maskarze najbardziej zwracam uwagę na to, by nie sklejała rzęs. Lubię też, jak jest trwała (nie sypie się, nie kruszy – nie wiem jak to nazwać – po prostu nie lubię jak po jakimś czasie mam na policzkach i pod oczami takie małe, czarne drobinki z maskary). Dodatkowym plusem jest łatwość w zmywaniu :) Elżbieta Ozga, ozga.elzbieta@gmail.com
Chciałabym wziąć udział w konkusie, więc trochę opowiem co przy wyborze mascary jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZE :)
Nie maluję się na co dzień mocno, lecz rzęsy zawsze warto musnąć
delikatnie mascarą. Myślę, że daje to +100 do pewności siebie :) A chyba
o to chodzi w makijażu? Rzęsy są wykończeniem makijażu. Przede wszystkim, powinna być w czarnym kolorze. Moje rzęsy naturalnie są czarne jak węgiel, lecz czemu by tego nie podkreślić jeszcze bardziej? Idealna mascara nie może sklejać rzęs. Zauważyłam, że posklejane rzęsy to wielki hit tego sezonu. Zupełnie tego nie rozumiem. Moim zdaniem pięknie rozdzielone rzęsy wyglądają schludnie, naturalnie, i bardzo pięknie. Perfekcyjna mascara pięknie pogrubia rzęsy. Co z tego, że będą rozdzielone, wydłużone i tak dalej, skoro będą wyglądać na parę suchych nitek? Jak wspomniałam wcześniej, warto je wydłużyć. Robi to niesamowity efekt WOW. Myślę, że każda z nas chciałaby mieć długie rzęsy jak u lalki! Po co doklejać sztuczne rzęsy, skoro można takie osiągnąć za pomocą mascary Lily Lolo? Rzęsy pomalowane idealną mascarą powinny być podkręcone do nieba. Co z tego, że je maksymalnie wydłuży, jak będą one płaskie? Rzęsy nie powinny po pomalowaniu ich mascarą być twarde jak drewno. Są po pierwsze nie miłe w dotyku, jak i bardzo prawdopodobne że będą się kruszyć w ciągu dnia. Szczoteczka perfekcyjnej mascary powinna docierać do najkrótszych rzęs, a w rezultacie powinnyśmy otrzymać ogromną objętość. Musi być przebadana okulistycznie. Jest to dla mnie niesamowicie ważne, gdyż drogeryjne mascary często podrażniają moje wrażliwe oczy, a przy tym tuszu do rzęs nie sądzę, że nastąpi taki problem. Do tego jestem ogromną alergiczką, a skład tej mascary jest dla mnie odpowiedni :) Czytałam, że mascara Lily Lolo ma taką formułę, która szybko wysycha na rzęsach i się nie rozmazuje. Jest to dla mnie niezmiernie ważne, gdyż nie mam czasu się rano martwić, czy oby nie mam ogromnej “pandy” wokół oczu, gdyż niechcący przetarłam sobie oko. Mascara ta jest odpowiednia dla wegan, i myślę że warto podkreślić ten fakt :) Do tego wszystkiego, podoba mi się opakowanie tej mascary. Schludne, eleganckie i matowe. Mineralna mascara to dla mnie zupełna nowość. Dowiedziałam się o niej po twoim poście :) Mam ogromną chęć przetestowania jej, i byłabym Ci wdzięczna, gdybyście mi umożliwili wygraną w tym konkursie.
Przepraszam za ilość tekstu, miało być zwięźle i treściwie, a jak zwykle rozpisałabym się jak nie wiem co, haha :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Justyna Jatczyszyn
justyna.jatczyszyn@interia.pl
Chciałabym wziąć udział w konkusie, więc trochę opowiem co przy wyborze mascary jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZE :)
Nie maluję się na co dzień mocno, lecz rzęsy zawsze warto musnąć
delikatnie mascarą. Myślę, że daje to +100 do pewności siebie :) A chyba
o to chodzi w makijażu? Rzęsy są wykończeniem makijażu. Przede wszystkim, powinna być w czarnym kolorze. Moje rzęsy naturalnie są czarne jak węgiel, lecz czemu by tego nie podkreślić jeszcze bardziej? Idealna mascara nie może sklejać rzęs. Zauważyłam, że posklejane rzęsy to wielki hit tego sezonu. Zupełnie tego nie rozumiem. Moim zdaniem pięknie rozdzielone rzęsy wyglądają schludnie, naturalnie, i bardzo pięknie. Perfekcyjna mascara pięknie pogrubia rzęsy. Co z tego, że będą rozdzielone, wydłużone i tak dalej, skoro będą wyglądać na parę suchych nitek? Jak wspomniałam wcześniej, warto je wydłużyć. Robi to niesamowity efekt WOW. Myślę, że każda z nas chciałaby mieć długie rzęsy jak u lalki! Po co doklejać sztuczne rzęsy, skoro można takie osiągnąć za pomocą mascary Lily Lolo? Rzęsy pomalowane idealną mascarą powinny być podkręcone do nieba. Co z tego, że je maksymalnie wydłuży, jak będą one płaskie? Rzęsy nie powinny po pomalowaniu ich mascarą być twarde jak drewno. Są po pierwsze nie miłe w dotyku, jak i bardzo prawdopodobne że będą się kruszyć w ciągu dnia. Szczoteczka perfekcyjnej mascary powinna docierać do najkrótszych rzęs, a w rezultacie powinnyśmy otrzymać ogromną objętość. Musi być przebadana okulistycznie. Jest to dla mnie niesamowicie ważne, gdyż drogeryjne mascary często podrażniają moje wrażliwe oczy, a przy tym tuszu do rzęs nie sądzę, że nastąpi taki problem. Do tego jestem ogromną alergiczką, a skład tej mascary jest dla mnie odpowiedni :) Czytałam, że mascara Lily Lolo ma taką formułę, która szybko wysycha na rzęsach i się nie rozmazuje. Jest to dla mnie niezmiernie ważne, gdyż nie mam czasu się rano martwić, czy oby nie mam ogromnej “pandy” wokół oczu, gdyż niechcący przetarłam sobie oko. Mascara ta jest odpowiednia dla wegan, i myślę że warto podkreślić ten fakt :) Do tego wszystkiego, podoba mi się opakowanie tej mascary. Schludne, eleganckie i matowe. Mineralna mascara to dla mnie zupełna nowość. Dowiedziałam się o niej po twoim poście :) Mam ogromną chęć przetestowania jej, i byłabym Ci wdzięczna, gdybyście mi umożliwili wygraną w tym konkursie.
Przepraszam za ilość tekstu, miało być zwięźle i treściwie, a jak zwykle rozpisałabym się jak nie wiem co, haha :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Justyna Jatczyszyn
justyna.jatczyszyn@interia.pl
Chętnie zaproszę tę maskarę do swojej kosmetyczki. Jest tam miejsce dla wyjątkowego tuszu, na który czekam i szukam go od lat. Być może ten okaże się moim ideałem? A od tuszu wymagam wiele, ma rozdzielać, wydłużać, pogrubiać, nie osypywać się, nie kruszyć… jakby jeszcze kawę parzył:)
Dorota Grześ
dorcia30@wp.pl
Jestem zakochana w mineralnych podkładach od lat. Skuszę się czasem by coś innego na gębę zapodać to potem nie mogę z nią dojść do porozumienia miesiącami. Ja uwielbiam podkłady Anabelle Minerals. Lily Lolo nie znałam, ale pewno wypróbuję.
Co do mascary to pewno, że się zgłaszam, a co. Mineralnego tuszu nie miałam jeszcze przyjemności testować, więc bardzo mnie nurtuje.
Marta Ruta
tamaratur83@gmail.com
Jako samotna matka nie mam czasu na drobiazgowe wybieranie kosmetyków; łapię pierwsze z brzegu (wolę nie ryzykować, nasz zbyt długi pobyt mógłby skutkować jakimiś szkodami :P) i możliwie tanie ;) Z tego samego powodu na malowanie się również nie mam za bardzo czasu. Dlatego robię to tylko gdy jest konieczne, możliwie jak najszybciej (spróbuj malować się długo przy zbuntowanym dwulatku :P ) . I jeśli to, co piszesz jest prawdą, to Lily Lolo faktycznie może okazać się maskarą idealną. Rzęsy pogrubione i wydłużone ale nie posklejane (a z tym zawsze mam problem; każda skleja!!) – dla mnie bomba! Do tego jeszcze przebadana okulistycznie, co – przy moich problemach ze wzrokiem – jest rzeczą dość ważną. Mam nadzieję, że będę mogła przygarnąć maskarę i zobaczyć te niesamowite efekty ;)
Kasia Szarek
katarzyna.szarek93@gmail.com
Kasiu będąc samotną matką można znaleźć odpowiednią ilość czasu na makijaż, to akurat słabe wytłumaczenie. I mówię to ja, samotna mama czterolatka. :)
Kurczę a myślałam, że uda mi się wykpić. Po prostu nie lubię się malować ale fajnie by było coś wygrać :P
A teraz tak na poważnie: podziwiam Cię za to, że potrafisz znaleźć czas na tyle przeróżnych rzeczy. Myślałam, że ja jestem dobrze zorganizowana ale odkąd zaczęłam czytać Twojego bloga zauważyłam, że można dużo więcej :)
Haha :D
Przekonałaś mnie, połechtałaś ego. Masz podwójną szansę na mascarę!
Największą uwagę wybierając mascarę zwracam na kształt i rodzaj szczoteczki dzięki niej wiem, że tusz będzie idealnie nałożony na rzęsy :) Dodatkowe właściwości tuszu jak np. wodoodporność również mają dla mnie znaczenie. Mam bardzo wrażliwe oczy co za tym idzie mascara musi być dostosowana do tego typu przypadłości. Cena to już drugorzędna sprawa bo nie zawsze droższe oznacza lepsze:) Zależy mi również na tym by za jednym razem tusz pogrubiał i wydłużał rzęsy, dodawał im objętości. Super jak szybko wysycha i nie rozmazuje się przy pierwszej lepszej okazji . I jeszcze jedno by aplikacja tuszu była prosta i nie zajmowała dużo czasu bo przy moim małym 1,5 rocznym urwisie makijaż muszę wykonywać w tempie ekspresowym. To by było na tyle, bardzo chętnie przetestowałabym tę mascarę :)
Ewelina Bethke
email: ewecik91@wp.pl
Hej. Chcąc kupić odpowiedni dla mnie tusz do rzęs to zwracam uwagę głównie na to czy jest hipoalergiczny gdyż często miewam zapalenie spojówek. Lubię też gdy jest wodnodoodpormy- tzn wolę mieć pewność że żadna sytuacja mnie nie zaskoczy np( będąc z dzieckiem na dworze bądź plaży). Jeśli potrafi sprawic że moje rzęsy naprawdę mi się podobaja to jest poprostu idealny??
Największą uwagę przy wyborze mascary zwracam na szczoteczkę. Musi dobrze rozdzielać rzęsy- bez tego ani rusz. Tusz do rzęs nie może się kruszyć i osypywać, musi być lekki i nie ppowodować uczucia ciężkich powiek. Bardzo ważny jest też skład. Mam bardzo wrażliwe oczy i niestety zdarzało mi się cierpieć przez złą mascarę. Nie miałam jeszcze styczności z mascarą mineralną dlatego bardzo chętnie bym ją wypróbowała, zgłaszam więc chęć, ochotę, zapał i rozpęd do jej zdobycia :-)
Ewelina Chankiewicz ewewin4@wp.pl
O boziu jak ja bym chciała… Mam bzika na punkcie maskar, rzęs i wszystkiego, co z nimi związane :) Bzika mam również na punkcie kosmetyków naturalnych, więc przy wyborze tuszu zwracam uwagę na jego skład. I wiem, że Lily Lolo ma cudne kosmetyki, bo testowałam nie jeden, ale tuszu nie.
Ponieważ rzęsy mam marne,
maskarę chętnie przygarnę
Maskara powinna rzęsy wydłużać,
a nie je sklejać i nas wkurzać.
Marzenie jedno mam skryte
i w głowie mocno wyryte.
Mieć rzęsy gęste jak firanki
i budzić zazdrość u nie jednej koleżanki :)
A tak mniej poetycko i bardziej na poważnie to moje rzęsy faktycznie są liche, słabe i krótkie. Próbowałam już wielu maskar. Przede wszystkim zależy mi na wydłużeniu, pogrubieniu i nie sklejaniu rzęs. Używam maskary pewnej marki od kilku lat, ale nie jest ona moim 100% ideałem. O kosmetykach mineralnych i marce Lily Lolo słyszę po raz pierwszy. Kto wie może ta maskara okaże się dla mnie tą jedyną :)
Karolina Jenderko
karolinawozniak589@gmail.com
Na co zwracam uwagę? Aż wstyd się przyznać ale przede wszystkim na cenę .. nie stać mnie na mega drogie kosmetyki m. Więc kupuje w cenach promocyjnych… zazwyczaj wypada na kosmetyk z Avonu bo po upuscie wychodzi parę groszy a nie jest najgorszy . Skład? Chyba nigdy nie czytałam. Oczy się chyba przyzwyczaily. . Choć z chęcią spróbowałabym czegoś nowego ☺
Dla mnie najważniejsze jest, aby tusz do rzęs nie brudził moich okularów. Jest to może śmieszne, ale ciężko znaleźć tusz który dobrze wysycha i nie brudzi :-)
Lily Lolo może będzie idealny?
Justyna Ratkowska
jucha2613@gmail.com
No to powiem Ci, że WOW. Mi żaden nie brudzi okularów :)
Zwracam uwagę na skład , naturalność i efekt ;) bardzo chętnie przygarne cudenko ;) Marta Sałata atram326@wp.pl