Miss Caroline
  • HELLO!
  • MATKA TEŻ CZŁOWIEK
    • gadżety dla rodziców
    • macierzyństwo
    • matka też człowiek
    • moda
    • psychologia i psychiatria
    • samodzielne macierzyństwo
    • uroda
  • LIFESTYLE
    • podróże
      • Azja
      • Korea Południowa
      • może nad morze?
    • kultura
      • filmy
      • książki
      • muzyka
      • sztuka
    • HOME
      • kuchnia
      • praca zdalna i blogosfera
      • wnętrza
      • zdrowie
  • DIY
    • bullet journal
    • szycie
    • tutoriale
    • wydrukuj
  • PARENTING
    • biblioteka małego człowieka
    • dziecięte gadżety
    • moda
    • psychologia dziecięca i nastolatków
    • szkoła i nauka
    • zabawa
      • hobby
  • @
  • HELLO!
  • MATKA TEŻ CZŁOWIEK
    • gadżety dla rodziców
    • macierzyństwo
    • matka też człowiek
    • moda
    • psychologia i psychiatria
    • samodzielne macierzyństwo
    • uroda
  • LIFESTYLE
    • podróże
      • Azja
      • Korea Południowa
      • może nad morze?
    • kultura
      • filmy
      • książki
      • muzyka
      • sztuka
    • HOME
      • kuchnia
      • praca zdalna i blogosfera
      • wnętrza
      • zdrowie
  • DIY
    • bullet journal
    • szycie
    • tutoriale
    • wydrukuj
  • PARENTING
    • biblioteka małego człowieka
    • dziecięte gadżety
    • moda
    • psychologia dziecięca i nastolatków
    • szkoła i nauka
    • zabawa
      • hobby
  • @
matka też człowiek

JAK WSPOMINAM SZKOLNE LATA?

1 września, 2016 1 listopada, 2022 Miss Caroline2 comments1977 views

Dokładnie 21 lat temu moja mama odprowadziła mnie po raz pierwszy do szkoły. Z długimi blond włosami i pulchnymi policzkami stałam się częścią grupy “Wiewiórek” w zerówce.

Nigdy nie chodziłam do przedszkola. Mój tata pracował i opiekowała się mną mama, a kiedy i ona wróciła do pracy – do wczesnego popołudnia spędzałam czas z babcią. Może też poprzez wzgląd na to nie mam takiego parcia, aby wysłać Kubę do przedszkola? Z tego co pamiętam żadna z moich późniejszych koleżanek do przedszkola nie chodziła, a przynajmniej nie zakodowałam sobie tego w pamięci.

Pamiętam, że przed pierwszym dniem w “zerówce” miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam cała podekscytowana, a z drugiej trochę obawiałam się nieznanego. Nie pamiętam, abym płakała i moja mama też nie przypomina sobie takich sytuacji. Bardzo szybko odnalazłam się w grupie rówieśników, jednak pamiętam, że odesłano mnie z jednej z nauk angielskiego, bo odpyskowałam jakoś nauczycielce. Na śniadanie pijaliśmy ciepłe kakao, był też jakiś posiłek, z kolei obiady jadałam w domu.

Miałam to szczęście, że do podstawówki, a później gimnazjum – trafiłam z tą samą grupą. Naszej klasy nigdy nie rozdzielono (po za kilka osobami, które albo się poprzenosiły, albo do nas doszły) – w efekcie czego wszyscy dobrze się znaliśmy. W podstawówce wezwano moich rodziców do szkoły po tym, jak pokłóciłam się z wychowawczynią o serial “Matki, żony i kochanki“, chociaż naprawdę tego nie pamiętam. Śpiewałam w kościelnej scholce, psalm na własnej Komunii, a na apelu zakańczającym podstawówkę cała klasa śpiewała piosenkę, którą napisałam, podczas gdy ja grałam na keyboard’zie. Kiedy sięgam wstecz pamięcią – wydaje mi się, że wtedy jeszcze byłam całkiem grzecznym dzieckiem, w dodatku ze świetnymi ocenami.

W gimnazjum nie byłam już taka miła. Do dzisiaj pamiętam płaczącą nauczycielkę matematyki z powodu rasistowskich znaczków na piórniku, które narysowali mi koledzy ze starszej klasy. Wtedy też zaczęły się pierwszej wagary, pierwsze w życiu “trójki” na zakończenie semestru. Pamiętam akcję z nauczycielem wychowania fizycznego, którego kilka dziewczyn oskarżyło o “dotykanie” – była policja i przesłuchania w pokoju dyrektora szkoły.

Z liceum miałam problem – z jednej strony ciągnęło mnie do Redy, z drugiej do Pucka, a z trzeciej wolałam zostać w znajomych mi już murach. Koniec końców trafiłam do puckiego liceum, które swego czasu uważane było za jedne z najlepszych. Wszyscy kończyli ją z dobrymi wynikami i świetnie zdawali matury. Nauczyciele bardzo rygorystyczni, poziom nauczania wysoki, no prestiżowa szkoła – taka była wokół niej legenda. Ach, jaka byłam dumna – klasa z rozszerzoną geografią i historią. Początkowo całkiem nieźle mi szło, miałam bardzo dobre oceny i obszerne notatki z języka polskiego, który zawsze był jednym z moich ulubionych przedmiotów (zaraz obok geografii). Po kilku miesiącach zaczęłam się tam jednak dusić, w tej szkole panował ogromny spokój, to naprawdę nie było dla mnie.

Po roku spędzonym w puckim liceum przeniosłam się do liceum w rodzinnym mieście. Część osób już znałam, nauczycieli zdecydowaną większość. Była to klasa integracyjna, choć nazwałabym ją bardziej klasą studencką. Łącznie było nas 20, bądź 21 osób – jednak na lekcjach zazwyczaj maksymalnie po dziesięć, dwanaście osób. Czasem sporo mniej. Szczególnie unikaliśmy języka niemieckiego, którego uczył nas facet, który był jehowym – co nie rozeszło się wtedy bez echa, oraz angielskiego – z młodą nauczycielką, która wszystkim działała na nerwy. Oboje często dzwonili do moich rodziców skarżąc się, że pyskuję i nie chodzę na lekcje. Oboje straszyli, że mnie usadzą i nie dopuszczą do matury. Swego czasu w szkole bywałam rzadziej niż częściej, dopiero w drugiej połowie ostatniej klasy, kiedy ściśle nakreśliłam sobie plan przeprowadzki do Gdańska po zakończeniu szkoły – trochę się postarałam, co najbardziej zszokowało mojego nauczyciela niemieckiego. Ten sam człowiek, który bardzo mnie nie lubił (i ze szczerą wzajemnością) – po maturach chwalił się swoim nowym uczniom, że jego była uczennica zdała ustny niemiecki najlepiej w szkole. Ten człowiek chyba naprawdę myślał, że to jego zasługa. Niestety, ja w szkole z niemieckiego zawsze byłam dobra i miałam kilka koleżanek, z którymi pisałam papierowe listy. A żeby było jeszcze śmieszniej – teraz chyba ledwo bym się przedstawiła. A przepraszam – Ich heiße Karolina und Ich bin 27 Jahre alt. Jednak pamiętam, brawo ja! Nauczycielka języka polskiego nie przepadała ze mną raczej z racji tego, że miałam zły wpływ na młodsze koleżanki. Wiecie, nosiłam wtedy długie do bioder czarne włosy i bujną grzywkę podpiętą sporą kokardką. Czarny eye-liner był moim najlepszym przyjacielem, podobnie jak trampki i rurki. Dla młodszych koleżanek było to coś, a mój photoblog był swego czasu jednym z najbardziej poczytnych w Polsce wśród dzieciaków zainteresowanych tematem.

Czasem chciałabym wrócić do szkoły. Brakuje mi tego stresu przed ważnym sprawdzianem i radości z wagarów. Brakuje mi młodzieńczych afer życia, które z perspektywy czasu wydają się dosłownie niczym w obliczu tego, z czym przyszło mi się zmierzyć później. Brakuje mi tej atmosfery, wyczekiwania na weekendy, tej swego rodzaju beztroski jaką odczuwałam do czasów gimnazjum.

Za dwa lata zaprowadzę do szkoły swojego syna – tak jak kiedyś zaprowadziła mnie do zerówki mama. Jeżeli nic się nie zmieni – podstawówkę zaliczy w tych samych murach, w których przebywałam ja. Chcąc nie chcąc wtedy i ja znów usiądę w szkolnej ławce – jako rodzic, na zebraniu.

Miss Caroline1 września, 2016
previous story

POD PRĄD

next story

SPRYTNY LISEK

you might also like

LAPAROSKOPIA GINEKOLOGICZNA – WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ

1 września, 2016 1 listopada, 2022

UKRYTY W MIEŚCIE KRZYK

1 września, 2016 1 listopada, 2022

O S T A T N I . . . ?

1 września, 2016 1 listopada, 2022

2 komentarze

  1. jagoda pisze:
    2 września, 2016 o 13:10

    czemu nie studiowałaś?

    Odpowiedz
    1. Mama Kubusia pisze:
      6 września, 2016 o 17:39

      Zrezygnowałam i pracowałam na cały etat :-)

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

H E L L O


Karolina Lewandowska
Mieszkająca nad morzem kobieta, po uszy zakochana w muzyce klasycznej i wszystkim, co koreańskie. Niegdyś poruszała tematy, które często bywały przemilczane przez wiele blogerek. Zniknęła na wiele miesięcy, podczas których całkowicie odcięła się od blogowania. Mówi się, że ją albo się kocha, albo nienawidzi - po której stronie staniesz?


    ARCHIWUM:

    2013 - 2023 © KAROLINA LEWANDOWSKA | BLOGIEM OPIEKUJĄ SIĘ MNISI Z ZENBOX.
    Karolina nie przepada za ciasteczkami. Zjesz jedno za nią? Pewnie! Odrzuć.
    Privacy & Cookies Policy

    Privacy Overview

    This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
    Necessary
    Always Enabled
    Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
    Non-necessary
    Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
    SAVE & ACCEPT