Najważniejsza w Polsce interdyscyplinarna konferencja dla blogerów.
23-24.09.201, Gdańsk. #BFGdansk
W dniu, w którym dostałam wiadomość z potwierdzeniem mojego udziału na Blog Forum Gdańsk skakałam pod sufit. Kiedy opowiadałam o tym najbliższym byłam pełna dumy i pozytywnych emocji. Myślałam: “Cholera, tam nie jedzie byle kto, udało się!”. A czy uwierzysz, jeśli powiem Ci, że na wieczór przed wydarzeniem byłam gotowa zrezygnować? Mówię całkiem poważnie. Poczułam się za mała, za słaba, za brzydka – aby w ogóle wziąć udział w tym wydarzeniu. “Ja? Taka wyobcowana względem blogerów mam tam jechać? Z tą okrągłą buzią?”. Mówię całkiem serio – możecie spytać Kasi, to jej wieczorem powiedziałam, że sorry, ale nie jadę, a rano dzwoniłam i pytałam o to czy jest już na miejscu.
DOJECHAŁAM
Naprawdę pominę kwestię dojazdu i dotarcia na samo wydarzenie, bo byłaby to niekończąca się opowieść blondynki, która zamiast zrobić sobie dobrze to popsuła, poważnie. Na miejscu czekała na mnie Bożena z mężem i Noemi. Bożenę znałam, jej męża i Noemi widziałam po raz pierwszy. Na miejscu spotkałam się też ze wspomnianą wyżej Kasią, z Arkadiuszem Szudło, (którego znam z… 9 lat?) i jego dziewczyną – Klaudią, oraz prawnik Magdaleną Korol, która podczas drugiego dnia przeprowadziła fajne warsztaty z prawa dla blogerów (i nie tylko). Naprawdę – ja, totalnie wyobcowana z blogowe świata osoba – nie mogłam narzekać na brak towarzystwa. Wiecie no ja nie jestem osobą, która odzywa się pierwsza i się przedstawia. Kiedyś taka byłam, teraz nie czuję się tak pewnie. Lepiej wychodzi mi pisanie niż mówienie, serio.
Warsztaty? Prelekcje?
Pierwszy dzień #BFGdańsk i już samo mięso, niemal od pierwszej minuty – serio. Same konkrety. Ja nie wiem czy w ogóle mogę tutaj opowiadać o szczegółach poszczególnych prelekcji i warsztatów. Po pierwszym dniu wyszłam milion razy bardziej zmotywowana i napełniona wiedzą, niżeli po See Bloggers – SERIO. To było WOW – i za to bardzo dziękuję zarówno osobom, które organizują te wydarzenie, jak i prelegentom.
Przekraczanie granic?
Czy siedząc na tyłku i słuchając można przekroczyć granice? Można. Można przekroczyć granice swojego umysłu i dowiedzieć się o rzeczach, o których nie miało się pojęcia. A to dzięki – Michałowi Kosińskiemu . Można też prawie się popłakać, a faktycznie popłakał się Viren Bhandari – to dzięki niemu, jego opowieści, jego prawdziwym łzom podeszłam do tematu uchodźców nieco inaczej. No bo cholera, co czuje rodzic, kiedy jego 12-13-letnie dziecko mówi mu, że chce umrzeć, bo ma dość? Serio, multum emocji. Miło posłuchać tego pełnego mięsa warsztatu Ewy i jej męża. I świetna prelekcja prawnik Magdaleny Korol o prawie autorskim (i nie tylko) dla blogerów.
Dla mnie mistrzem całego wydarzenia był Jacek Kłosiński. Tego człowieka obserwuję już od dłuższego czasu i to on pomógł mi przy pierwszej pomocy w kreatywnej pracy. Nie udało mi się zapisać na jego prelekcję podczas See Bloggers – nad czym bardzo ubolewałam. W końcu – podczas Blog Forum Gdańsk miałam okazję posłuchać Jacka i koniec końców prawie stanąć na rzęsach z wrażenia. Jacek opowiadałam nam o różnego rodzaju narzędziach, które mogą pomóc influenecerowi w pracy. Część znałam, część nowa, jednak jedno narzędzie takie – że już wracając dzisiaj do domu, mam szkic prawie 20 kolejnych wpisów – i to też takie samo mięso, a nie owijanie w bawełnę. Jacku – dziękuję, mocno!
Przekraczanie własnych granic?
Tak, zrobiłam to – przekroczyłam je. Jak wspomniałam – sama z siebie nie lubię poznawać nowych ludzi. A może nie tyle, że nie lubię – bo tak naprawdę LUBIĘ – ale nie potrafię. Hamują mnie kompleksy wizualne, ale to temat na osobny wpis, który niebawem się pojawi. Ale nawet o tym nie wiedząc i dopiero wczoraj wieczorem googlując okazało się, że poznałam blogerki, które wiele z Was obserwuje i które mają o wiele większe zasięgi ode mnie. Podałam im rękę, przedstawiłam się, uczestniczyłam w rozmowie. I dopiero potem kurcze taki zonk typu… “O kurde, to autorka oczekując….”.
Ale to działa też w drugą stronę – wiele osób, które poznałam kojarzyło tego bloga, ale nie kojarzyło MNIE, bo… moich zdjęć jest mało. Jakieś tam się czasem kadry ze mną pojawiają, jakieś tam foteczki, ale no nikt mnie nie widzi tak na co dzień. Mam opcję zmienić to w środę i to tak MEGA publicznie, ale nie mogę podjąć decyzji, bardzo się boję Waszego odbioru i tego, że powiem coś głupiego. Boję się tego, że będę za gruba, za brzydka, zbyt źle ubrana, że powiem coś głupiego. Z drugiej strony może mi to przynieść nowych czytelników i dotrzeć do szerszego grona, kolejny raz przekroczyć własną granicę, wyjść poza swoją strefę komfortu. A jeszcze po czwarte to nawet jeśli powiem coś głupiego, to niby #InternetNieZapomina, ale zapomni, prawda? A jeszcze z piątiej strony kupa kasy na dojazd i nocleg, a dodatkowo targanie Kuby prawie 500 km nocą. Chcecie mnie w TV “ŚNIADANIOWEJ” JUŻ W TĘ ŚRODĘ? Tak, może nie?
Pewnie!
Nie ma nad czym sie zastanawiac- taki krok moze zmienic duzo w sferze blogowania ?
Pewnie, że tak! Dajesz Karola! :)
Chcemy, Bejbe :*
Jesteś piękna, nie bój się :) A dziwaki o odmiennych gustach zawsze się znajdą – niezależnie, ile masz kasy, kilogramów, jaki kolor włosów, karnację itd. Więc ten… Dajesz :)
Dzięki! :D
:)