Ten wpis powstał na Waszą prośbę i tak, jak wspominałam – jeśli przyda się chociaż jednej z Was, będzie super. Co fajne, taką piniatę może wykonać bez problemu również osoba, która nie posiada szczególnych zdolności manualnych, więc do dzieła!
Jak zrobić piniatę?
Przygotowanie kuli pod piniatę jest bardzo proste. Wystarczy nam większy balon, trochę gazety, klej stworzony z mąki i wody. Co istotne – warto przygotować sobie tę kulkę parę dni wcześniej, bo niestety schnie prawie 48 godzin. U nas było zaledwie kilka warstw gazety i kleju (nie chciałam, aby kula była szczególnie twarda, bo Kuba mógłby nie dać sobie z nią rady), a sam proces schnięcia zajął około czterdziestu godzin. W czasie, w którym kula się suszyła – ja przygotowałam sobie na spokojnie całą resztę rzeczy, która była mi później potrzebna.
Piniata panda – co potrzebne?
- Dobry klej (ja korzystałam z takiego w sztywcie) lub taśma.
- Dużo białej bibuły (wykorzystałam sześć rolek).
- Czarne wycinanki.
- Białe wycinanki.
- Opcjonalnie czerwone wycinanki.
- Nożyczki.
- Zszywacz.
- Tasiemka.
DIY: Piniata panda
Jak wspomniałam na początku tego wpisu – przygotowanie te wszystkiego jest banalne. Bibułę przed rozwinięciem obcinamy na krótsze kawałki (mniej więcej tej samej długości), po czym przecinamy co kawałek mniej więcej do połowy. Od tego jak dużo przygotujemy bibuły zależy jak gęste będzie “futerko” naszej pandy.
Z wycinanek wycinamy sobie oczka, nosek, uszy. Ja dodatkowo wycięłam też małe serduszka – to była akurat zachcianka Kuby, ale to w końcu piniata dla niego, więc nie widziałam żadnego problemu.
Kiedy kula jest już całkowicie sucha, przebijamy i wyciągamy balonik. Następnie zaczynamy przyklejać dookoła bibułę zaczynając od dołu – dokładniej widać to na zdjęciach. Można się posłużyć zarówno klejem, jak i taśmą klejącą – ja zdecydowałam się na to pierwsze z racji estetyki. Kiedy mamy już białą kulę – przyklejamy pandzie oczy, uszka i nosek.
Ostatnim co musimy zrobić jest przyczepienie u góry wstążeczki – najlepiej jest zrobić to zwykłym zszywaczem. I… GOTOWE! Mówiłam, że to nie takie trudne? :)